Otoczenie Jasera Arafata patrzyło na ten związek niechętnym okiem. Nawet kiedy przyjęła islam, Suha Arafat nie stała się Pierwszą Damą palestyńskiego dworu; wciąż jeszcze nie jest ulubienicą tłumu. Teraz, aby poprawić swój polityczny wizerunek, rusza w pielgrzymkę do Mekki.
Dom rodziny Tawil w Ramalli od dawna świeci pustkami. W 1984 r. opuścili go rodzice Suhy, jordański bankier Daud Tawil i palestyńska Dolores Ibaruri, Ramonda. Kilkakrotnie poznała izraelskie więzienia od wewnątrz, przeniosła więc swoją agencję informacyjną do Waszyngtonu, aby stamtąd nadal służyć sprawie wyzwolenia Palestyny. Suhę wysłano do starszej siostry w Paryżu. Także paryski dom wypełniony był patriotycznym duchem, bo siostra wkrótce wyszła za mąż za ambasadora OWP we Francji Ibrahima Susę. Siłą rzeczy bywalcami tego domu byli czołowi działacze ruchu wyzwoleńczego, kilkakrotnie gościł tam również Jaser Arafat. W 1989 r. zaproponował jej pracę w swojej tunezyjskiej kwaterze, a rok później, nie bacząc na sprzeciwy swoich współpracowników, pojął ją za żonę. Ślub odbył się w ścisłym gronie wtajemniczonych. Nigdy nie został opublikowany oficjalny komunikat o małżeństwie. Źródłem pierwszych przecieków do prasy była Ramonda, która nie mogła znieść pokątnych szeptów o tym, że jej córka została nałożnicą Arafata. Zaraz po tym czarny kot przebiegł między panią Tawil a dowództwem Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Organizacja przez wiele lat finansowała jej polityczną działalność, a w uznaniu szczególnych zasług pokrywała nawet miesięczne wydatki za czynsz i za przyjęcia wydawane dla obcych dyplomatów w jej luksusowym mieszkaniu. Kiedy sprawa małżeństwa stała się publiczną tajemnicą, kurek dotacji został zakręcony na zawsze, a Suha zerwała stosunki z mamusią.