W odwiecznym konflikcie palestyńsko-izraelskim już wiele lat temu straciło sens sakramentalne pytanie, które zadaje się po każdej bójce w szkole i po każdych zamieszkach: kto zaczął?
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken udał się na Bliski Wschód i usiłuje zapobiec eskalacji kryzysu w Izraelu, gdzie od kilku dni rozkręca się spirala przemocy między rządem a Palestyńczykami.
Dzisiaj w Betlejem nie ma zbyt wielu wesołych nowin. Mieszkańcy, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, borykają się z masą problemów. Chwilę wytchnienia dało zwycięstwo Argentyny w mundialu. Bo tu niemal na każdym kroku można znaleźć Messiego. Albo Banksy′ego.
Ben&Jerry’s, producent najsmaczniejszych lodów w Ameryce, rzucił wyzwanie Izraelowi. Ogłosił, że nie będzie ich sprzedawał osadnikom na ziemiach okupowanych.
Bliźniaki Muna i Mohammed al-Kurd stali się nowymi ikonami palestyńskiego oporu, bo zamiast rzucać kamieniami, pokazują codzienną dyskryminację Palestyńczyków w Izraelu.
Pokazywany w głównym konkursie w Cannes „Ahed’s Knee” to gorący, wielopoziomowy film nakręcony przez 46-letniego Izraelczyka Nadava Lapida, dzieło bezkompromisowe, skromne, chwilami drażniące.
Nie sugeruję, że trzecia Intifada czai się za rogiem, ale mam nieodparte wrażenie, że rzeczywistość jednej i drugiej strony ponownie się rozjeżdża. Beniamin Netanjahu dużo zaryzykował.
Obustronny i jednoczesny rozejm ogłosiły obie strony. Ustalono, że ma wejść w życie w nocy z czwartku na piątek.
Nie ma znaczenia, kto zaczął tym razem. Nic się nie zmieni, dopóki „Izrael ma pełne prawo do samoobrony” przed własnymi arabskimi obywatelami.
Izraelska tarcza – system obrony przeciwrakietowej – jest coraz doskonalsza, ale miecze Hamasu są coraz tańsze, powszechniejsze i przez to coraz groźniejsze.