Francja: nadciąga gorąca jesień. Palestyna, podatek Zucmana, niegasnące protesty
Francja 22 września uznała państwo palestyńskie, Emmanuel Macron uczynił, jak zapowiadał. Na Wieży Eiffela pojawiły się obok siebie flagi Izraela i Palestyny. Decyzja Paryża wywołała wściekłość w Izraelu i niezadowolenie w USA. W samej Francji głosy są podzielone. Badania opinii społecznej przeprowadzone przez Ifop i opublikowane 19 września w „Le Figaro” pokazują, że decyzję o uznaniu Palestyny bezwarunkowo popiera 29 proc. ankietowanych, przeciwko jest 33 proc. Ponadto 38 proc. popiera państwowość palestyńską warunkowo, uznając to za możliwe po uwolnieniu zakładników uwięzionych 7 października 2023 r. oraz po kapitulacji Hamasu.
Mimo świadomości kontrowersji i emocji, jakie wywołuje temat palestyński i ludobójczej wojny prowadzonej przez Izrael w Gazie, Emmanuel Macron zdecydował się na realizację planu, jaki zapowiedział w lipcu. Prezydentowi nie chodziło jedynie o polityczny gest, który ma w tej chwili ograniczone praktyczne znaczenie, jak podkreślają komentatorzy. Wątpliwe, by zatrzymał wojnę, mimo że przecież nie tylko Francja, ale także Wielka Brytania i Kanada złożyły swoje deklaracje.
Czytaj też: Kolejne kraje uznają państwowość Palestyny. A Palestyńczycy szukają jej na mapie
Francja daje pokaz siły
W przypadku Francji wyraźnie chodziło też o pokazanie politycznej siły – Macron stanowisko w imieniu Republiki przedstawił w przeddzień sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, pozyskując do swojego spektaklu licznych sojuszników z całego świata.