Archiwum Polityki

Pójść na piwo i pogadać

Rozmowa z Davidem Ondričkiem, reżyserem filmu „Samotni”

„Samotnych” obejrzało w Czechach ponad milion widzów. Skromna, współczesna komedia o trzydziestolatkach zdobyła popularność, jaką u nas cieszą się tylko narodowe superprodukcje. W czym tkwi tajemnica sukcesu tego filmu?

Nigdy nie wiadomo, co chwyci. Film wszedł na ekrany w niewielkiej liczbie kopii, właściwie bez reklamy. Dopiero po kilkunastu tygodniach zrobił się szum. Zamiast coraz mniej, do kin przychodziło coraz więcej ludzi. Film stał się modny. Rozmawiano o nim. Młodzi zaczęli się z nim utożsamiać.

Sportretował pan pokolenie 30-latków, które poszukuje poważnych związków, ale nie potrafi żyć odpowiedzialnie. Jeden z bohaterów marząc o miłości, pali trawę. Gdy wraca do rzeczywistości, popełnia same błędy. To pański świat?

Tak, te postaci są mi bliskie. Mam wielu kolegów, którzy – jak Jakub – są marzycielami, chętnie zapominają, kim są. Wystarczy nieobecność narzeczonej, przyjaciela, by przestali się do nich przyznawać. Na studiach zachowywałem się podobnie. Zdając sobie sprawę z absurdu takiego postępowania, nie potrafiłem się zmienić. Kiedy starszy ode mnie pisarz ostrzegł mnie, że po trzydziestce w ogóle zapomnę po co żyję – otrzeźwiałem.

Niedojrzałość to główna cecha pańskiej generacji?

Ja bym to nazwał, uogólniając nieco odpowiedź – nieumiejętnością dostosowania się do nowych realiów. Mentalnie tkwimy jeszcze w epoce komunizmu. Wychowani w leniwej, sennej atmosferze stagnacji nie potrafimy sprostać konkurencji. Moi rówieśnicy są ambitni, ale z nikim nie chcą rywalizować. Zamiast rozpychać się łokciami, wolą pójść na piwo i pogadać. W wyścigu szczurów źle się sprawdzamy.

Ciekawe, że w oczach Zachodu to Czesi najszybciej budują kapitalizm w naszym regionie.

Polityka 19.2001 (2297) z dnia 12.05.2001; Kultura; s. 58
Reklama