Archiwum Polityki

Potęga mitu

Połowa ludzkości z zapartym tchem śledziła otwarcie zimowej olimpiady w Salt Lake City. Dwie flagi, ta wydobyta spod ruin World Trade Center i olimpijska, przykuły uwagę miliardów ludzi na pięciu kontynentach. Jednym z ośmiu chorążych olimpijskiej był nasz zapomniany idol Lech Wałęsa.

Ceremonia otwarcia igrzysk była nie lada łamigłówką: jak wyważyć proporcje między tym, co miało być ku pokrzepieniu serc Amerykanów, narodu w stanie wojny z międzynarodówką terroru, a pokojowym przesłaniem idei olimpijskiej? Przecież polityka już nieraz mieszała szyki organizatorom olimpiad i brała górę, zamieniając zawody w targowisko propagandy. Tak wykoleiła się olimpiada w Niemczech pod rządami Hitlera (1936), tak sprofanowano olimpiadę w Monachium (1972), gdzie palestyńskie komando zabiło sportowców z Izraela. W czasach zimnej wojny Wschód–Zachód okładano się wzajemnie bojkotami (Moskwa 1980, Los Angeles 1984), a wygraną hokeistów amerykańskich z drużyną ZSRR na zimowej olimpiadzie w Lake Placid (1980) fetowano w ich ojczyźnie jako nie tylko sportowy cud na lodzie, lecz także dowód wyższości USA nad komunizmem oraz dobrą wróżbę dla kraju, który stał wtedy w kolejkach po benzynę i modlił się o powrót rodaków-zakładników przetrzymywanych w ambasadzie amerykańskiej w Iranie przez bojówki rewolucji islamistów. I oto w Salt Lake City właśnie sprawcy owego cudu sprzed ponad 20 lat zapalili znicz olimpijski. Ale w minioną sobotę szowinizmem bynajmniej nie powiało. I to też graniczy z cudem.

Nie powiało amerykańskim szowinizmem nawet wtedy, gdy wniesiono na stadion olimpijski nową amerykańską świętość – postrzępioną flagę z nowojorskiego Ground Zero, symbol ofiar i bohaterów z World Trade Center. W Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim dyskutowano, czy to dobry pomysł – widać obawy przed eksplozją jankeskiego nacjonalizmu były – ale przeważyła opinia, żeby nie dać się zwariować, w końcu w WTC zginęli ludzie z prawie 80 krajów. Z kolei amerykański komitet organizacyjny igrzysk odstąpił od pomysłu, by flaga z WTC powiewała w Salt Lake City do końca zawodów.

Polityka 7.2002 (2337) z dnia 16.02.2002; s. 16
Reklama