Archiwum Polityki

Jego lewa narta

Polscy kibice są podenerwowani, niektórzy odwracają głowy, inni trzymają się za ręce, chcąc dodać sobie otuchy. Panie Wojtku, czy Adam wytrzyma psychicznie – pytają Wojciecha Fortunę, który na początku drugiej serii zajął miejsce obok Lecha Wałęsy, komentując byłemu prezydentowi przebieg konkursu na średniej skoczni. –Jestem spokojny – mówi Fortuna. – Adam nie wypuści medalu z ręki. Minęło kilkadziesiąt sekund – Adam – 98 m, Hannawald – 99 m, – Ammann – 98,5. Już wszystko jasne. Adam Małysz brązowym medalistą olimpijskim.

Czekałem na ten moment 30 lat – mówi Wojciech Fortuna, który dokładnie 11 lutego 1972 r. zdobył na olimpiadzie w Sapporo złoty medal w skokach, ostatni polski medal zimowych igrzysk. Polscy kibice i członkowie ekipy padają sobie w ramiona. Najważniejsze, że jednak jest medal. Teraz Małysz już nie będzie pod taką presją.

Tego dnia żadnej olimpijskiej konkurencji nie towarzyszyło takie zainteresowanie jak rywalizacji w skokach narciarskich. Walkę na skoczni poprzedziły prawdziwe manewry w sztabach poszczególnych zespołów. Po konkursie o Puchar Świata w Zakopanem każda z liczących się ekip wybrała inną drogę przygotowań do decydującej rozgrywki.

Niemcy wyjechali na treningi do Finlandii, po czym na krótko wpadli do Saint Moritz. Po przyjeździe do Salt Lake City zrezygnowali z zamieszkania w wiosce kwaterując się na wysokości dwóch tysięcy metrów w pobliżu skoczni.

Austriacy postanowili wyskoczyć na Puchar Świata do Japonii, gdzie zwyciężyli, wzmacniając swoje morale, ale zabrakło im czasu na aklimatyzację. Próbowali wzorem Niemców zamieszkać obok skoczni, ale brak aklimatyzacji natychmiast dał się im we znaki: zawodnicy skarżyli się na bóle głowy, więc kierownictwo ekipy zdecydowało się na zejście o 600 metrów niżej do wioski olimpijskiej.

Finowie postanowili kontynuować starty, więc pojechali na olimpijską skocznię w Lake Placid, gdzie nawet ustanowili nowy rekord, co mogło przestraszyć rywali.

Apoloniusz Tajner wraz ze swoim sztabem wybrał wariant, który budził nieco kontrowersji. Poprosił o wynajęcie cichego zakątka z dala od gwaru wioski. Wybór padł na niewielki kurort Cider City położony na wysokości 1900 metrów, 250 mil od Salt Lake City. Grupa skoczków przyjechała wraz z całą polską ekipą do wioski olimpijskiej, po czym tuż po zakwaterowaniu udała się do Cider City.

Polityka 7.2002 (2337) z dnia 16.02.2002; s. 18
Reklama