Archiwum Polityki

Który Putin jest prawdziwy?

Po wizycie Putina w Polsce po obu stronach pozostało wiele złudzeń. W Warszawie wierzy się, że polskie usługi będą potrzebne Moskwie w jej dialogu z Unią Europejską. Z kolei wielu Rosjan uważa, że to Polska dostrzegła, jak ważna będzie dla niej Rosja w kontaktach z Zachodem.

Dla dużej części rosyjskich elit politycznych nawiązanie dobrych stosunków z Zachodem bynajmniej nie jest tożsame z pragnieniem skorzystania z usług Warszawy jako pośrednika. W praktyce – uważają – wszystko jest o wiele bardziej prozaiczne i zwyczajne: Moskwa dochodzi do porozumienia z Waszyngtonem, zaczyna odgrywać o wiele poważniejszą rolę w Europie i świecie, a dawni wasale nie są w stanie jej w tym przeszkodzić, gdyż ich miejsce na mapie zależy już nie od ich własnych, wybujałych ambicji, lecz od uzgodnień najsilniejszych graczy. Utopia? Zapewne. Jednak na to, by w Rosji ugruntowało się przekonanie, że prozachodni kurs to nie taktyczny, ale strategiczny wybór i nie prezydenta Putina, lecz całej elity i całego kraju – potrzebny jest czas. Sporo czasu musi też upłynąć, by rosyjscy politycy nauczyli się nie tylko mówić w zachodnim języku politycznym, ale także myśleć jak ich zachodni koledzy.

Tymczasem znów, podobnie jak w radzieckiej przeszłości, rosyjscy politycy porozumiewają się z rozmówcami zachodnimi w jednym, a z rodakami w innym języku. Polski czytelnik, jak sądzę, będzie zdziwiony, gdy się dowie, że wywiad, jakiego Władimir Putin udzielił Adamowi Michnikowi przed przyjazdem do Warszawy, pozostał praktycznie niezauważony w Rosji. Tekstu wywiadu, oczywiście, nikt nie ukrywał – został umieszczony na oficjalnych witrynach w Internecie i rozesłany przez służbę prasową głowy państwa. Wszelako zwykle wywiady Putina pokazywane są w telewizji i drukowane w gazetach. Z polskim tekstem tak się nie stało – choć w wielu swoich odpowiedziach rosyjski prezydent był nadspodziewanie nowoczesny i w ogóle pokazał się z zupełnie nowej strony. Jednak niewykluczone, że któryś z kremlowskich speców od technologii politycznych doszedł do wniosku, że prezydent, którego wyborcy polubili za obietnicę „unicestwiania terrorystów w wychodkach” i przywrócenie muzyki starego hymnu radzieckiego w charakterze hymnu nowej Rosji, nie powinien okazywać się czytelnikiem wierszy Osipa Mandelsztama.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Świat; s. 40
Reklama