Prezydenckie weto do sierpniowych zmian ustawodawstwa karnego, powołanie przez prezydenta zespołu prawników, którzy mają przedstawić swój pomysł na kodeksy karne, zapowiedź opozycji (Prawo i Sprawiedliwość), że przedłoży projekt konkurencyjny – wszystko to zapowiada wielomiesięczne, dalsze ślęczenie nad zmianami tej dziedziny legislacji.
Nie idzie tu tylko o proste korekty licznych błędów i niechlujstw w sierpniowej noweli, lecz o ponowne, krytyczne przemyślenie całej praktyki karnej państwa, o którą toczy się od dawna ostry spór. Sędziowie orzekają kary ograniczenia wolności połączone z bezpłatną pracą na cel społeczny, ale pracodawcy nie chcą z niej korzystać, wymierzane grzywny nie są w dużej mierze egzekwowane, w kolejce do przepełnionych zakładów karnych czeka 24 tys. skazanych. Corocznie kilkadziesiąt tysięcy osób po odbyciu kary opuszcza więzienia bez szans na pracę, mieszkanie, z symboliczną tylko zapomogą w kieszeni. Na kuratora zawodowego przypada stu podopiecznych – oto dramatyczna rzeczywistość, którą trudno zmienić za pomocą najtrafniejszych nawet przepisów prawnych.