Archiwum Polityki

Gorączka i dreszcze

Doniesienia o zarazkach przekazywanych w anonimowych przesyłkach pocztowych wzbudzają w Ameryce panikę. Ludzie boją się otwierać listy. Strach ogarnia pracowników biur, pasażerów linii lotniczych, którzy zmusili już kilka samolotów do awaryjnych lądowań, klientów supermarketów. Lęk przed wąglikiem przypomina niedawną psychozę wywołaną chorobą szalonych krów. Czy naprawdę jest się czego bać?

Niewidoczne gołym okiem zarodniki wąglika – bakterii, której sama nazwa przyprawia nas dziś o palpitacje serca – są szczególnie groźne w aerozolu. Odpowiednio rozsypane sto kilogramów zarodników może spowodować śmierć nawet kilku milionów ludzi. Po dostaniu się do płuc już w kilka dni od zakażenia pojawia się wysoka gorączka, dreszcze, kaszel, duszność. Choć początki wąglika przypominają objawy grypy – ich finał częściej bywa śmiertelny.

Wedle prof. Walerii Hryniewicz, dyrektor Centralnego Laboratorium Surowic i Szczepionek w Warszawie, zakażenie wąglikiem można leczyć antybiotykami. – Ważne tylko, by szybko podać choremu właściwy lek. Na całym świecie co rok zdarzają się zakażenia wąglikiem – mówi profesor. – Także w Polsce dochodzi do zachorowań zwykle na najłagodniejszą, skórną postać choroby. Jak większość zakażeń – poddaje się skutecznemu leczeniu.

Powtarzające się w ostatnich dniach w Ameryce przypadki zachorowań na wąglika mogą być dziełem grupy ibn Ladena, choć wcale nie muszą. FBI nie wyklucza żadnej teorii. Zarodniki bakterii wykryto na klawiaturze komputera pierwszej śmiertelnej ofiary, Boba Stevensa z gazety „The Sun”. Były też w anonimowym liście, który otworzyła asystentka Toma Brokawa, znanego prezentera telewizji NBC. Wykryto je w nosie Ernesto Blanco, który sortował pocztę w budynku American Media na Florydzie, oraz u pięciu innych pracowników wydawnictwa. Ponieważ wąglik nie przenosi się z człowieka na człowieka tak jak grypa, chorzy musieli mieć bezpośredni kontakt z zarodnikami bakterii.

Niebezpieczeństwo zakażenia bierze się z ich niezwykłej odporności na warunki zewnętrzne – zarodniki mogą przetrwać w glebie kilkadziesiąt lat.

Polityka 42.2001 (2320) z dnia 20.10.2001; Wydarzenia; s. 15
Reklama