Archiwum Polityki

Oziębienie

Znowu sukces – to najkrótsza oficjalna ocena szczytu Unii Europejskiej, którego istotna część poświęcona była negocjacjom, jak ma wyglądać finansowanie walki ze zmianami klimatycznymi. Oczekiwania biedniejszej większości świata wobec Europy wyraził doskonale list arcybiskupa Desmonda Tutu, apelującego o większą solidarność ze strony bogatych państw, do których zaliczył także Polskę. Bogactwo i bieda to rzeczy względne, przekonywała na szczycie koalicja dziewięciu państw posocjalistycznych pod przywództwem Polski. Pomagajmy, jednak proporcjonalnie do zamożności, a nie, jakby chcieli najbogatsi, wyliczając składkę w relacji do emitowanych zanieczyszczeń. To nie wina Polski, Estonii czy Bułgarii, że muszą zmagać się z odziedziczoną po latach realnego socjalizmu strukturą gospodarki i energetyki. Przecież nawet rzeczywiście bogate Niemcy odmówiły odważnych deklaracji. Szczegóły ma dopiero ustalić specjalna grupa robocza, w której obowiązywać będzie zasada konsensu, umożliwiająca wetowanie decyzji w imię partykularnych interesów. Unia, pretendująca do roli globalnego lidera w walce o sprawy ekologiczne i klimatyczne, rozmydlając swoje stanowisko w sprawie pomocy, straciła na wiarygodności. Skoro lider sam pokazuje, że nie ma przekonania do sprawy, o którą walczy, maleją szanse, by grudniowy globalny szczyt klimatyczny w Kopenhadze zakończył się sukcesem, czyli akceptowanym przez cały świat – przez bogatych i biednych – istotnym porozumieniem, ustalającym zasady międzynarodowej polityki klimatycznej.

Polityka 45.2009 (2730) z dnia 07.11.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama