Archiwum Polityki

Nowy d@rmowy świat

Pomysły, aby użytkowników ściągających nielegalnie muzykę i filmy odcinać od dostępu do sieci, rozpętały kolejną debatę o tym, co ma być w Internecie za darmo. Padają oskarżenia: o
Polityka

Dokładnie dziesięć lat temu, jesienią 1999 r., w Internecie błyskawiczną karierę zrobił Napster – pierwszy serwis wymiany plików z muzyką w formacie mp3. Program napisał Shawn Fanning, licealista z Bostonu. Wynalazł sposób, jak miliony komputerów podłączonych do sieci mogą wzajemnie przesyłać sobie pliki z muzyką (tak zwana wymiana peer-to-peer – czyli P2P). Internauci bardzo szybko zauważyli, że P2P może też służyć do ściągania filmów, seriali, zeskanowanych komiksów i książek, całych kolekcji płyt DVD. Tak zaczęła się rewolucja. Dziś każde dobro kultury jest w Internecie na wyciągnięcie ręki. Internauci słuchają najnowszej światowej muzyki, oglądają filmy i seriale na kilka godzin po ich premierze w USA. Zapełniają swe strony internetowe wklejając (kradnąc?) informacje z innych. Nic za to nie płacą.

Dla wielu artystów i twórców taka sytuacja to dramat. Kilka tygodni temu do sieci wyciekła nowa płyta zespołu Kult. Wokalista Kazik Staszewski publicznie nie przebierał w słowach. Złodzieje – to jeden z łagodniejszych epitetów, które padły pod adresem internautów. W debacie, zorganizowanej przez dziennik „Metro”, awantura na linii artyści–ściągacze rozgorzała na nowo.

Ale w tym samym czasie po drugiej stronie Atlantyku wiele mówi się o najnowszej książce Chrisa Andersona „Free”. Anderson – redaktor naczelny „Wired”, wizjonerskiego miesięcznika o technologii – przewiduje w niej nadejście nowej ery cyfrowej kultury. Czasów, w których większość produktów medialnych rozdawanych będzie za darmo. „Co prawda nie wszystko będzie darmowe, ale wszystko będzie miało swą darmową wersję. Większość odbiorców wybierze właśnie ją, ale część dobrowolnie zapłaci za coś ekstra” – pisze Anderson.

Polityka 45.2009 (2730) z dnia 07.11.2009; Raport; s. 34
Reklama