Archiwum Polityki

Dziwny jest ten kraj

Afera goni aferę. Czy my jesteśmy jacyś inni, że ciągle tak się tu dzieje?

Jak się przez chwilę pomyśli o tym, co się w Polsce wyprawia, można wpaść w depresję. Choć można się też pocieszać, że gdzie indziej nie mają dużo lepiej. W USA o miejsce na listach bestsellerów walczą dwie dobrze udokumentowane książki. Jedna pokazuje, że partia republikańska to skorumpowana mafia rabująca państwo. Druga, że partia demokratyczna to gang, który się gwałtownie bogaci kosztem podatników. Książek pokazujących, że Wall Street to banda złodziei, są już całe półki.

W Anglii właśnie trwa wielka afera polegająca na tym, że posłowie masowo wydawali publiczne pieniądze na prywatne cele i muszą zwracać grube tysiące funtów. Prasa pisze, że następna afera wybuchnie, gdy padnie pytanie, skąd posłowie biorą, by oddawać. We Francji obecny prezydent załatwiał synowi studentowi ważną partyjno-samorządową posadę, a swego konkurenta, byłego premiera, zamierzał koniecznie wsadzić do więzienia. We Włoszech właśnie unieważniono ustawę amnestionującą premiera. Wizja uwięzienia nie odbiera jednak Berlusconiemu popularności.

Czesi – podobnie jak my – przechodzą aferę lobbystyczną, a poza tym mają rząd w stanie dymisji, który nie umie doprowadzić nawet do nowych wyborów (o prezydencie Klausie już nie wspomnimy). Tak można by jechać kraj po kraju dookoła świata. Praktycznie wszędzie, poza kilkoma państwami nordyckimi, afera goni aferę, a ludzie wciąż mają nowe powody, by oburzać się, potępiać, wyklinać, pomstować.

Afery były zawsze. Ale współczesne są inne. Kiedy sto lat temu Wacław Nałkowski (ojciec Zofii) pisał słynny esej o ozdrowieńczym skandalu, wyznaczającym nowe, odpowiadające zmiennej rzeczywistości granice zachowań, skandal był jeszcze skandalem. Ujawniał napięcia i stanowił nowe normy. Afery, które zajęły dziś miejsce skandali, nie są już ozdrowieńcze, niczego nie stanowią i nie naprawiają, więc stały się permanentne.

Polityka 44.2009 (2729) z dnia 31.10.2009; Temat tygodnia; s. 14
Reklama