Archiwum Polityki

Monopol starszych panów

Żadna grupa zawodowa nie poradziła sobie tak świetnie z potencjalną konkurencją jak biegli rewidenci. Choć kandydatów do tego zawodu są tysiące, od sześciu lat żaden Polak nie uzyskał prawa jego wykonywania. Udało się tylko małej grupie obywateli z obcym, przeważnie brytyjskim paszportem, zatrudnionych w tzw. wielkiej piątce - czyli największych światowych firmach audytorskich.

Profesja biegłego polega na kontrolowaniu sprawozdań finansowych przedsiębiorstw. Popyt na te usługi jest ogromny, bo wymusza go nie tylko życie, ale i ustawa. Spółki giełdowe, kapitałowe, banki i wszystkie inne przedsiębiorstwa, jeśli ich obroty przekraczają rocznie 3 mln ecu i zatrudniają więcej niż 50 pracowników - muszą swe bilanse poddawać kontroli każdego roku. Pozostałe raz na trzy lata do końca 1997 r. powinny były to zrobić wszystkie. Nie zrobiły - z powodu braku rewidentów. Znowelizowano więc ustawę i termin przesunięto do końca 2000 r. Według szacunków Ministerstwa Finansów rocznie trzeba skontrolować sprawozdania ok. 160 tys. firm.

Zawód biegłego rewidenta wykonują w Polsce 6272 osoby, a średnia wieku przekracza 60 lat, więc grono topnieje w sposób naturalny. Cena za zbadanie bilansu w małej firmie zaczyna się od kilku, kilkunastu tysięcy zł. W wielkiej jak Fiat czy Daewoo kosztuje nawet 350 tys. zł. Na jednego biegłego przypada rocznie ponad 200 przedsiębiorstw, zaś kontrola sprawozdania trwa przeciętnie kilka tygodni. Podstawową robotę wykonują aplikanci, ale firmuje swoim nazwiskiem biegły.

Tort jest ogromny, jak do tej pory nie do przejedzenia przez to wąskie grono, skupione w Krajowej Izbie Biegłych Rewidentów oraz Stowarzyszeniu Księgowych. Nie jest tajemnicą, że obie organizacje kontrolowane są przez Zbigniewa Messnera (byłego premiera) oraz Jerzego Sablika, prezesa obu stowarzyszeń, a ongiś członka gabinetu Messnera.

W garści

Potęga Krajowej Izby Biegłych Rewidentów polega na tym, że ma ona monopol na szkolenie, egzaminowanie i decydowanie o tym, kto może zostać biegłym rewidentem. Monopolistą uczynił izbę parlament w 1994 r., czyniąc też przynależność tej grupy zawodowej do samorządu obowiązkową.

- Warto zauważyć, że Sejm wcześniejszej kadencji nie zgodził się na obowiązkową przynależność do samorządu zawodowego w przypadku maklerów - zauważa Piotr Dubno, rzecznik Ministerstwa Finansów.

Polityka 35.1998 (2156) z dnia 29.08.1998; Kraj; s. 22
Reklama