Archiwum Polityki

Telebandyci

Przed tygodniem telewizyjne relacje z procesu oficera H. opatrzone zostały informacją, kim był - jako jedyny Polak - jego ojciec. Skazanemu nieprawomocnie zamazano elektronicznie twarz, lecz rodzinę siedzącą wśród publiczności sfilmowano. Kilka lat temu tak samo traktowano Sławomira W., syna prezydenta. Coraz trudniej się połapać, jakie prawa rządzą relacjami z procesów.

Co stacja, co gazeta, znajdujemy różne oznaczenia tych samych oskarżonych oraz świadków. Tymczasem przepisy prawa prasowego oraz procedury karnej brzmią klarownie. Próbują one kłaść pomost między dwoma fundamentami: prawem ludzi do informacji (stąd reguła jawności procesu) i zasadą domniemania niewinności (aż do prawomocnego, skazującego wyroku oskarżonego nie wolno traktować jak winnego; zarówno w sensie prawnokarnym, jak i kształtowaniu jego sylwetki w mediach).

"Nie wolno publikować w prasie danych osobistych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również danych osobowych i wizerunku świadków, pokrzywdzonych, chyba, że osoby te wyrażą na to zgodę" - mówi prawo prasowe w art.13 ustęp 2. W praktyce sądy zezwalają na utrwalanie przebiegu procesu (dotychczas art. 317, obecnie 357 kpk) określając warunki filmowania. Jeśli zgadza się na pokazanie twarzy oskarżony, sąd z reguły nie oponuje. Jeśli nie - często w jednym programie widzimy go z czarną kreską na oczach, w innym - z zamazaną komputerowo twarzą.

Prawdziwe problemy zaczynają się, gdy oskarżony jest powszechnie znany, nie zgadza się na ujawnienie danych, a sąd lub prokurator nie chcą skorzystać ze sposobności, jaką daje im art. 13 ustęp 3 prawa prasowego (ujawnienie danych osobowych i wizerunku ze względu na ważny interes społeczny). Wtedy pojawiają się "łamańce" typu Sławomir W., syn prezydenta. Co więcej, przepis ten nie ma zastosowania wobec świadków, których prawo prasowe chroni bezwzględnie. Jeśli więc Czesław Kiszczak sam nie dał zgody, trzeba było - formalnie rzecz biorąc, ale ku osłupieniu i uciesze czytelników - pisać o nim podczas procesu generałów Ciastonia i Płatka: "świadek Czesław K. - były szef MSW".

Łomiarzem po oczach

Z uwagi na interes społeczny sąd zezwolił na filmowanie "łomiarza", z czego media skwapliwie korzystały.

Polityka 37.1998 (2158) z dnia 12.09.1998; Społeczeństwo; s. 84
Reklama