Archiwum Polityki

Mojżesz miał agent

Krzysztof Mroziewicz, Czas pluskiew, wyd. Sensacje XX wieku, Warszawa 2007, s. 356

Krzysztof Mroziewicz

przez 30 lat kariery dziennikarskiej i dyplomatycznej często trafiał tam, gdzie wybuchały wojny lub dochodziło do rewolucji. Nic więc dziwnego, że niemal wszędzie interesowały się nim służby specjalne. Właśnie opublikował „Czas pluskiew”, zapis swych przeżyć w plątaninie wywiadów, zbiór refleksji z Kuby, Panamy, Nikaragui, Indii, Sri Lanki, Malediwów, Bangladeszu, Afganistanu, Rosji i z Polski. W Indiach wysłannika Polskiej Agencji Prasowej do Azji Południowej podsłuchiwało wschodnioniemieckie Stasi, w Afganistanie tropił go sowiecki wywiad wojskowy, przechwytujący korespondencje wojenne dla PAP.

Jak dobra opowieść szpiegowska „Czas pluskiew” pełna jest niewidocznych wrogów, wielkich tajemnic, niezwykłych zbiegów okoliczności i pięknych kobiet. W książce jest również mnóstwo informacji o szpiegostwie, o prekursorach donosicielstwa i losach sławnych szpicli (choćby Maty Hari czy pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego, który za zdradę Prus na rzecz Francji siedział w twierdzy magdeburskiej). Z opisu najdawniejszych i najnowszych forteli wywiadowczych wynika, że już 2,5 tys. lat temu szpiegostwa nauczali Chińczycy, własnych agentów miał Mojżesz, dzięki świetnemu wywiadowi w XVII w. Szwedzi podbili sporą część Europy, a Daniel Defoe, na długo przed „Robinsonem Crusoe”, wydał poradnik, jak skonstruować kontrwywiad i sprawne państwo policyjne.

Polityka 6.2008 (2640) z dnia 09.02.2008; Kultura; s. 58
Reklama