Raport przedstawiony przez specjalnego prokuratora Kennetha Starra Kongresowi Stanów Zjednoczonych mówi nam wiele o jego autorze i o prezydencie Clintonie. Widzimy poprzez te dwie postaci, choć w formie niezbyt szlachetnej i wyrafinowanej, zderzenie dwóch światów wartości współczesnej Ameryki. Głównym jednak bohaterem rozgrywającego się dramatu jest demokracja amerykańska. Sprawa Clintona i Starra ukazuje bowiem jak w krzywym zwierciadle, jak w powiększającym szkle problem bez porównania szerszy i dla przyszłości demokracji zasadniczy, a mianowicie zmiany pola polityki. To co jeszcze niedawno uważano za politykę i poddawano procedurze demokratycznej, należy teraz do sfery prywatnej, to co było prywatne - należy dziś do domeny publicznej. Pole polityki jest nadto coraz bardziej ograniczane przez instytucje publiczne pozbawione demokratycznej legitymacji.
Do niedawna gospodarka, nawet w krajach najbardziej liberalnych, była przedmiotem troski państwa. Keynes dostarczył języka i aparatury pojęciowej, które nakazywały interwencję państwa w imię stabilizowania koniunktury, zapewniania rozwoju, tworzenia warunków sprawiedliwości społecznej. Zarówno rozwój jak i redystrybucja należały do sfery polityki, znajdywały się wręcz w centrum polityki demokratycznej. Dziś państwo - w imię rozwoju i sprawiedliwości - wycofuje się z gospodarki, redukuje jak tylko może procesy redystrybucyjne; ogranicza swoją rolę w szkolnictwie, służbie zdrowia, w ubezpieczaniu obywateli od choroby, śmierci i innych nieszczęść. W skrajnych przypadkach dochodzi do prywatyzacji policji, więzień, bicia monety. Procesy tak zwanej globalizacji ograniczają politykę poprzez narzucenie zewnętrznych konieczności utrzymania konkurencyjności, atrakcyjności dla wędrującego kapitału. Polityka pada ofiarą procesów integracji regionalnej i decentralizacji w ramach państw. Jednym słowem: polityka, która do niedawna zdawała się dominować nad życiem społeczeństw i jednostek, kurczy się jak skórka jaszczurki. Niedawno jeszcze wielbiona, traktowana jak narzędzie świeckiego zbawienia, została dziś odarta z wczorajszej godności, z niedawnych nadziei.
Państwo się cofa
Zawężaniu pola polityki towarzyszyła zarazem jej ekspansja w stronę, która wydawała się, w państwie demokracji liberalnej, na trwałe z polityki wyłączona: ku sferze prywatnej. Wszyscy się po trochu przyłożyli do wzmocnienia tendencji, której ofiarą padł m.in. prezydent Clinton. Ideałem dominującej przez pół wieku ideologii demokratycznej - występującej w różnych odcieniach na lewicy i prawicy - był silny interwencjonizm państwa, upolitycznianie gospodarki i dystrybucji, edukacji i zdrowia oraz nieustające poszerzanie praw jednostki, odpolitycznianie, wycofywanie państwa ze sfery obyczaju, poglądów, kultury, ideałów, wzorów zachowań etc.