Archiwum Polityki

Kocioł kipi

Pod albańskim kotłem nowy ogień zapłonął kilka tygodni temu, gdy były prezydent kraju, lider opozycji Sali Berisha oskarżył socjalistycznego premiera kraju Fatosa Nano o udział w zamordowaniu opozycyjnego polityka Azema Hajdariego. Wówczas to tysiące ludzi wiernych Berishy wyległy na ulice Tirany domagając się rezygnacji szefa rządu i pociągnięcia go do odpowiedzialności. Nano zaprzeczył tym pomówieniom.

Dziesięć dni później Albańczykami wstrząsnął kolejny mord polityczny - tym razem jego ofiarą stał się szef sztabu Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK), przedstawiciel kosowskiego rządu na emigracji Ahmet Krasniqui. I znów według opozycji podejrzanym mógł być premier Nano.

Sukcesy uliczne były dla Berishy niczym wiatr w żagle; począł on organizować kolejne demonstracje w różnych częściach kraju i nawoływać do społecznego nieposłuszeństwa wobec rządu. Rebeliantom udało się nawet przejąć kontrolę nad publiczną telewizją, oraz - na krótko - wedrzeć do siedziby parlamentu. Polała się krew, kilka osób zostało zabitych.

W odpowiedzi na działania byłego prezydenta, zdominowany przez Albańską Partię Socjalistyczną (PSSh) parlament zawiesił poselski immunitet Berishy, czyniąc zeń pospolitego przestępcę. Wprawdzie na wiecach Berishy pojawiało się zawsze po kilka tysięcy osób, ale Albańczyków nietrudno wyprowadzać na ulicę. W ubiegłym roku, gdy po krachu tzw. piramid finansowych niemal całe społeczeństwo znalazło się na granicy nędzy, demonstranci gwałtownie domagali się głowy ówczesnego prezydenta Berishy. Wtedy też zarysowały się niespodziewane, przynajmniej dla polityków i komentatorów zagranicznych, różnice, dzielące kraj. Na ile stolica oraz południe Albanii z ulgą przyjęły odejście Berishy ze stanowiska prezydenta, to na północy powstało coś w rodzaju państwa w państwie, którego nowe władze nie próbowały siłą sobie podporządkowywać.

Tirana liczyła na to, że z upływem czasu sytuacja wróci do normy. I być może wróciłaby, gdyby socjalistom udało się choć w minimalnym stopniu rozwiązać problemy gospodarcze i społeczne. Ale w kraju, gdzie podstawową strukturę państwową stanowią klany, a korupcja, o którą podejrzewa się też premiera Nano, jest formą stosunków ekonomicznych, wszelkie reformy mają niewielkie szanse.

Polityka 40.1998 (2161) z dnia 03.10.1998; Świat; s. 38
Reklama