Włodzimierz Paszyński - absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1974 r. pracował jako nauczyciel; równocześnie aktywny działacz harcerski. W latach 80. związany z oświatą niezależną, czyli grupą ludzi, która wydawała "Tu teraz" - nauczycielską mutację podziemnego pisma "Kos", a później organizowała pierwsze, niekonwencjonalne licea społeczne (polonista w I SLO w Warszawie). Członek tzw. zespołu ekspertów oświaty (1980-81), który przygotowywał i prowadził negocjacje na temat reformy systemu edukacji z kierownictwem ówczesnego ministerstwa oświaty i wychowania. Dorobek zespołu został wydany drukiem i stał się zalążkiem zmian w oświacie, rozpoczętych po przełomie politycznym. W 1990r. powołany na stanowisko kuratora warszawskiego przez ministra oświaty w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, prof. Henryka Samsonowicza. Bezpartyjny. Jeden z ostatnich kuratorów z pierwszego rozdania. Twórca m.in. sieci szkół licealnych w tych dzielnicach Warszawy, gdzie ich nigdy nie było. Kompetentny i otwarty, cieszący się sympatią młodzieży (gdy inni wprowadzali restrykcje, on organizował koncerty rockowe w pierwszym dniu wiosny). Człowiek z autorytetem, uznawanym również w kręgach przeciwników politycznych.
Jak przestaje się być kuratorem?
W krótkiej sekwencji - błyskawicznie i kulturalnie. W dłuższej - ze wszystkimi atrybutami polskiego piekła. 21 września dyrektor gabinetu wojewody zawiadomił mnie telefonicznie, że panowie: wojewoda i minister uzyskali porozumienie w sprawie mojego odwołania i w stosownym czasie wojewoda wezwie mnie na rozmowę. Wezwanie nastąpiło dzień później. Wojewoda Maciej Gielecki podkreślił bardzo mocno, że - jakkolwiek podejmował już mnóstwo decyzji personalnych - po raz pierwszy wręcza dymisję osobiście, ponieważ chce okazać szacunek i podziw dla ośmiu lat pracy, dzięki której stałem się osobą publiczną. Wzruszył mnie tym do łez.
Gdy wojewoda z Białej Podlaskiej odwołał kurator Joannę Marchel - mówiąc nawiasem: mianował na to stanowisko człowieka, przeciw któremu toczy się postępowanie o zagarnięcie mienia znacznej wartości - równocześnie zabronił wpuszczania jej do budynku Urzędu Wojewódzkiego, gdzie mieści się kuratorium. Czy pan też doświadcza podobnych względów?
Nie. Wojewoda zapowiedział, że nasze rozstanie nastąpi "w sposób głęboko cywilizowany". Do końca miesiąca mogę przychodzić do pracy i nikt mi tu wstrętów nie czyni.
Wniosek o odwołanie kuratora opiniuje minister.
Nie znam opinii ministra Mirosława Handke; zostałem odwołany bez uzasadnienia. Ostatnio widzieliśmy się podczas dyskusyjnego programu "Tak czy inaczej" w telewizji WOT. Później przeczytałem w gazetach, że minister na podstawie tej audycji ocenił mnie jako przeciwnika reform i to przesądziło o natychmiastowym odwołaniu.
Proszę przypomnieć tę dłuższą sekwencję dymisjonowania kuratora.
Była w sposób oczywisty związana ze zmianą ekipy politycznej. Już wczesną wiosną wojewoda Gielecki zaprosił mnie na rozmowę: chciał wiedzieć, czy nie rozważam podania się do dymisji.