Archiwum Polityki

Raczej się nie zdąży

Spóźnioną o dziesięć lat reformę ochrony zdrowia być może znów trzeba będzie odłożyć o przynajmniej pół roku. Jak wynika z poufnego raportu ministerstwa stan przygotowań do niej jest fatalny. Niewiele już da się poprawić w ciągu 40 dni roboczych, jakie pozostały do końca roku - nieprzekraczalnego ponoć terminu wprowadzenia reformy.

Jak w takim razie można mówić o prawidłowym przygotowaniu szpitali i przychodni do nowych reguł gry? Resort zdrowia nie zdradza oznak paniki, choć wyraźnie przegrywa walkę z czasem. Pełnomocnik rządu ds. wprowadzania powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego wiceminister zdrowia Anna Knysok nadal jest przekonana, że do końca grudnia zostanie dopięte na ostatni guzik.

A jednak poufne sprawozdanie resortu zdrowia z realizacji harmonogramu wdrażania reformy dowodzi czegoś zupełnie innego: reforma jest zagrożona, zaś wiedza na jej temat wśród pacjentów i pracowników ochrony zdrowia wciąż jest znikoma.

Okazuje się, że nie jest to wcale winą rzekomo niechętnych reformie ekspertów z Unii Wolności, nazywanych sabotażystami (każdy, kto dziś wyraża się krytycznie o ubezpieczeniach, to sabotażysta!). Unijny wiceminister zdrowia Michał Kornatowski pożegnał się ze stanowiskiem, gdyż czyniono mu zarzut opieszałości w realizowaniu przekształceń systemowych. Od pięciu miesięcy tą kluczową dla reformy dziedziną zajmuje się Jacek Wutzow, wieloletni działacz związku zawodowego lekarzy. Czego dokonał? Żaden szpital kliniczny nie został dotąd usamodzielniony (miały być wszystkie do końca października). Do końca września ponad jedna trzecia placówek podległych wojewodom nawet nie rozpoczęła procesu przekształceń z jednostek budżetowych w samodzielne zakłady opieki zdrowotnej. A to jest warunek wejścia do nowego systemu, bo kasa nie podpisze umowy z niesamodzielną przychodnią lub szpitalem, które wolałyby pozostać na garnuszku państwa.

- Spośród 900 zakładów opieki zdrowotnej, chyba tylko 10 proc. przygotowanych jest do nowego systemu finansowania - ocenia dr Halina Sarul, dyrektor samodzielnego już od pięciu lat ZOZ w Giżycku. - Znam dyrektorów, którzy celowo opóźniają moment usamodzielnienia swoich placówek, ponieważ liczą na oddłużenie z końcem grudnia.

Polityka 45.1998 (2166) z dnia 07.11.1998; Społeczeństwo; s. 90
Reklama