Archiwum Polityki

Prawo znieważania

Czy słowa "ćwok", "głupek" są na miejscu wobec przedstawiciela władzy? Na to pytanie ma z całą powagą odpowiedzieć 18 listopada br. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Spór w łonie Trybunału może być interesujący i zacięty. Nim bowiem znalazł się na wokandzie, badała go Europejska Komisja Praw Człowieka, a zdania w niej tak się podzieliły, że jeden głos tylko (8 na 7) przeważył o nadaniu skardze dalszego biegu.

Tak bohaterowie wydarzeń w Zduńskiej Woli: strażnik miejski i rozsierdzony obywatel wkroczyli na salę Pałacu Praw Człowieka w Strasburgu.

2 września 1992 r. patrol straży miejskiej w Zduńskiej Woli wdał się w spór z ulicznymi handlarzami. Strażnicy żądali przeniesienia handlu na sąsiednie targowisko. Kupcy oponowali. W ich obronie ostro i głośno stanął przechodzień Józef J. Nazwał strażnika ćwokiem. Wzywał też do nieulegania poleceniom strażników i do udania się wraz z nim do prezydenta miasta dla wyjaśnienia: wolno czy nie wolno handlować na ulicach Zduńskiej Woli? Skończyło to się najpierw dla Józefa J. aktem oskarżenia, a potem skazaniem "za rażące lekceważenie porządku prawnego i zniewagę słowami powszechnie uznanymi za obelżywe funkcjonariuszy straży miejskiej w osobach Marka A. i Zbigniewa S. w związku z wykonywaniem przez nich obowiązków służbowych".

Wyrok sądu pierwszej instancji (kwiecień 93) był surowy: 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary, 1 mln 500 tys. (starych) zł grzywny, 400 tys. nawiązki na rzecz PCK, pokrycie kosztów sądowych. Jednak instancja apelacyjna (wrzesień 93) nie tylko rozstrzygnięcie to zmieniła, poprzestając na grzywnie (1 mln 500 tys.) i obowiązku pokrycia kosztów sądowych (w wysokości tej samej sumy), ale i odmiennie oceniła postawę i zachowanie skazanego. Jego celem była obrona sprzedawców ulicznych, nie działał więc bez powodu dla chuligańskiego zlekceważenia porządku publicznego, tylko w słusznym przekonaniu, że nie ma uchwały gminnej zakazującej handlu na ulicach miasta. Oskarżony odwołał się do Strasburga.

Tak rysuje się obszar konfliktu, który rozpali z pewnością także sędziów Trybunału. Jeżeli bowiem już w przeszłości uznał on, że można bezkarnie w najostrzejszych słowach pomówić kanclerza Austrii o sprzyjanie nazistom, a innego polityka tego kraju nazwać "kretynem" i że takie publiczne osądy mieszczą się w prawie do "wolności wyrażania opinii" (art.

Polityka 47.1998 (2168) z dnia 21.11.1998; Społeczeństwo; s. 82
Reklama