Archiwum Polityki

Mleczna droga

W nowoczesnej mleczarni można spędzić cały dzień i nie zobaczyć ani kropli mleka. Prosto z cystern płynie rurociągami do właściwych oddziałów, gdzie króluje zimny chrom urządzeń i migające ekrany komputerów. Mleko, wymyślone przez ewolucję 200 milionów lat temu, jest dziś finałem skomplikowanego procesu technologicznego. Krowa, która przez tysiące lat wspólnego życia z człowiekiem odbierała cześć boską, symbolizowała piękno i dostojeństwo, została sprowadzona do roli ogniwa w wielkiej produkcyjnej machinie.

Ta historia zaczyna się w późnym triasie, kiedy na brzuchu pierwszych, jajorodnych jeszcze ssaków zaczęła wytwarzać się pozbawiona sierści plama. Gruczoły potowe, które bezpośrednio stykały się z jajem, były nieustannie pobudzane do działania, aby ogrzewać je i nawilżać. Wydzielina niektórych samic była nie tylko źródłem wody, ale także substancji odżywczych. Ich młode chowały się lepiej, miały większe szanse na przeżycie i przekazanie genów potomstwu. Tak powstało mleko - pierwszy pokarm każdego ssaka. Tak też powstała pierwsza relacja, w którą wchodzi się zaraz po urodzeniu - ścisły kontakt z matką. Można powiedzieć, że skutkiem ubocznym powstania mleka była miłość macierzyńska.

Pierwsze ssaki były małe, wielkości myszy, co najwyżej szczura. Od nich pochodzą i ludzie, i tury, które biorą udział w tej historii. Olbrzymie, dochodzące do dwóch metrów wysokości w kłębie zwierzęta, o ponad półmetrowej rozpiętości rogów, musiały ludziom imponować. Ludzie i tury żyli wtedy w dwóch różnych światach, ale skóra, rogi i mięso były człowiekowi potrzebne, więc spotykali się czasem i te spotkania kończyły się najczęściej śmiercią tura. Dopiero mniej więcej 9 tys. lat temu człowiek oswoił tury. Odławiał ze stad słabsze sztuki i zabierał w obszar młodej cywilizacji.

Tysiące lat przed sformułowaniem teorii ewolucji i odkryciem genu człowiek intuicyjnie potrafił manipulować genami i wyręczać ewolucję. Do rozrodu wybierał sztuki mniejsze, bo mniej jadły i łatwiej było nad nimi zapanować. Tury kurczyły się, degenerowały, traciły olbrzymie rogi, aż w pewnym nieokreślonym momencie przestały być turami. Zmieniły się w bydło domowe. Historia turów kończy się w 1627 r., gdy podczas polowania w puszczy Jaktorowskiej koło Sochaczewa zginęła ostatnia samica.

Kosmiczna krowa

Przed krową były lata wielkości i upadku.

Polityka 47.1998 (2168) z dnia 21.11.1998; Na własne oczy; s. 108
Reklama