Dla większości obcokrajowców, którzy starają się w Polsce o status uchodźcy, kraj między Bugiem a Odrą jest tylko niechcianym przystankiem w drodze do raju, jakim mają być kraje skandynawskie albo Niemcy.
Przyjeżdżają ze Sri Lanki, Afganistanu, Pakistanu, Iraku, Indii, Somalii, Bangladeszu, z Bośni i Armenii. Po ich narodowości można zorientować się, gdzie toczy się wojna, a nawet, kto akurat wygrywa. Kiedy w Ruandzie wygrywali Hutu, o azyl prosili Tutsi. Gdy górę wzięli Tutsi, na granicach pojawili się Hutu.
Granice Polski każdego roku przekracza już ponad 70 milionów osób. Najwyżej jednak dwadzieścia tysięcy składa wniosek o przyznanie statusu uchodźcy, co dwudziesta dostaje odpowiedź pozytywną. Dla większości z nich status uchodźcy w Polsce to nieszczęście. Uciekają od wojny do bezpiecznej Europy, ale ich Europa zaczyna się dopiero w Niemczech. Polska, o której czasem wcześniej nawet nie słyszeli, jest tylko krajem tranzytowym. Otrzymują tu dokumenty, mogą podróżować po Europie, ale nie wolno im pracować ani zostać na stałe.
Do legendy przeszedł strajk głodowy, który w 1990 r. urządziło kilkuset Etiopczyków, Somalijczyków, Syryjczyków i Libańczyków na wieść o zamiarze ratyfikowania przez Polskę Konwencji Genewskiej z 1951 r. o uchodźcach. Wcześniej zostali wydaleni ze Szwecji, zamierzali spróbować w Niemczech. Zastrajkowali, bo bali się, że ugrzęzną w Polsce na zawsze.
Uchodźcy pochodzą z trzech grup. Studiujący w Polsce lub w Rosji Afrykańczycy i Azjaci, w których krajach rozpoczęła się wojna. Osoby, które poprosiły o status uchodźcy po legalnym przekroczeniu granicy. Ale 99 proc. stanowią nielegalni emigranci, przemyceni do Polski przez rosyjską mafię. Status uchodźcy otrzymali w Polsce dwaj ministrowie komunistycznego rządu Afganistanu i kilku ministrów obalonych rządów afrykańskich, choć poprzednio to oni szykanowali tych, którzy ich obalili. Żaden nie został w Polsce.
Azyl umorzony
Większość spraw o przyznanie statusu uchodźcy jest umarzanych w trakcie postępowania.