Archiwum Polityki

Indiańska krew

Johnny Depp, aktor amerykański, wystąpił w wielu znanych filmach, m.in.: "Arizona Dream", "Co gryzie Gilberta Grape´a", "Truposz", "Don Juan De Marco". Debiutuje jako reżyser filmem "Odważny", który wszedł właśnie na ekrany naszych kin.

Co pana skłoniło do zajmowania się reżyserią?

Agent przysłał mi tekst "Odważnego" mówiąc, że jest ciekawy. Miałem grać główną rolę, kto inny miał reżyserować. Wbrew jego zapewnieniom, fabuła i postaci scenariusza okazały się schematyczne. Zainteresowała mnie jedynie idea: poświęcenia życia w imię ratowania innych; alegoria postawy Chrystusa. Na własną rękę postanowiłem scenariusz poprawić. Kiedy napisałem go praktycznie od nowa, nie miałem wyjścia. Żal mi go było powierzać komuś, kto nie doceni niuansów.

Napisał pan scenariusz, stanął po drugiej stronie kamery i jeszcze zagrał w filmie główną rolę. Nie wolał pan - dla własnego komfortu i bezpieczeństwa - skupić się tylko na reżyserii?

Gdybym tak zrobił, budżet filmu nie przekroczyłby miliona dolarów. A za takie pieniądze trudno pracować z zawodowcami. Dzięki temu, że zagrałem, producent zdołał zebrać pięć razy więcej środków finansowych.

Miał pan trudności z poskromieniem siebie na planie?

Nie mniejsze niż inni artyści w podobnej sytuacji. Reżyserowanie i aktorstwo dzieli sprzeczność interesów. Autor stara się zdyscyplinować ekipę, musi mieć świadomość, co dzieje się na planie. Aktorom zależy na osiągnięciu maksymalnego skupienia na sobie. Utrata kontroli nad produkcją to klęska. Pozostawienie wolnej ręki artyście daje klucz do sukcesu.

W niektórych scenach "Odważnego" wyczuwa się klimat kina Emira Kusturicy. Wzorował się pan na jego filmach?

Trzy ujęcia są niemal dosłownym cytatem z "Czasu Cyganów". Znamy się z Kusturicą od lat. Grałem w "Arizona Dream" - jego amerykańskim debiucie. Kusturica wywarł na mnie ogromny wpływ i rzeczywiście, chciałem to zaznaczyć. Operatorem "Odważnego" jest zresztą stały współpracownik Kusturicy, Vilko Filac, podobnie jak scenograf Miljen Kijakovic.

Polityka 50.1998 (2171) z dnia 12.12.1998; Kultura; s. 60
Reklama