"Był to człowiek - pisał o Dmowskim nazajutrz po jego śmierci Mieczysław Niedziałkowski, jeden z czołowych przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej - jak gdyby wykuty z jednej bryły. Od dalekich dni, kiedy ukazały się ťMyśli nowoczesnego PolakaŤ, aż po nocne godziny zgonu szedł zawsze tą samą, jednakową drogą i... - trzeba to stwierdzić z szacunkiem - nie dbał ani o zaszczyty, ani o korzyści osobiste. Roman Dmowski był dla nas nie tylko przeciwnikiem ideowym; był wrogiem ideowym. Nie możemy ocenić dodatnio całości jego pracy życiowej, chociaż oceniamy dodatnio wagę jego wysiłków w drugim stadium wojny światowej. Ale był to przeciwnik i wróg na miarę męża stanu; ťmyślał zagadnieniamiŤ i myślał o Polsce, mimo to, że inaczej zupełnie niż my ujmował jej potrzeby, konieczności dziejowe i dążenia, mimo to, że - według naszego przekonania - ujmował te zagadnienia, potrzeby i konieczności dziejowe - fałszywie".
Nieczęsto w polskiej publicystyce politycznej XIX i XX w. możemy spotkać tak wyważoną opinię zwolennika jednej opcji ideowej o zwolenniku całkowicie jej przeciwstawnej. By taką opinię sformułować, też trzeba było "myśleć zagadnieniami". A - jak można sądzić - zdecydowana większość aktywnych uczestników naszego życia politycznego, w tym znaczna część historyków, w swym oglądzie świata, abstrahując od rachunku sił: własnych i przeciwników, kierowała się i kieruje niemal wyłącznie etyką przekonań, a nie etyką odpowiedzialności. Rzadko przy tym potrafią się zdobyć na wyjście poza krąg środowiskowych uprzedzeń, upodobań i interesów. Nic też dziwnego, że dominujące spojrzenie na dzieje narodowe, zwłaszcza te niedawne, pozbawione jest refleksji i poważniejszych prób wyjścia poza polski partykularz.
Amnezja neofitów
Znalazło to swój dobitny wyraz między innymi w treściach preferowanych w czasie niedawnych obchodów osiemdziesięciolecia odzyskania niepodległości.