Archiwum Polityki

Koniec bajki Lafontaine’a

Są dwie wersje tego, co się stało w Niemczech. Jedna to burleska. Czarny charakter - lewicowy dogmatyk i ekonomiczny awanturnik - w ciągu stu dni, niczym Napoleon po ucieczce z Elby, narobił bałaganu w niemieckiej gospodarce, po czym skulił ogon pod siebie i w wieku 55 lat poszedł na suto opłacaną emeryturę. Druga wersja jest bardziej patetyczna: lewicowy reformator, który chciał się dobrać do skóry wielkiemu przemysłowi i przywrócić w Niemczech większą sprawiedliwość społeczną, został przezeń wygnany na zieloną trawkę.

Obie wersje niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Choć w jednej i drugiej kryje się ziarno prawdy. Nagłe wycofanie się Oskara Lafontaine’a, przewodniczącego SPD i ministra finansów w rządzie Gerharda Schrödera, z życia politycznego było sensacją dnia. Korespondenci oblegali jego dom w Saarbrücken, by się dowiedzieć przyczyn, i byli szczęśliwi, gdy następnego dnia ulubieniec lewego skrzydła socjaldemokracji dał się sfotografować z dwuletnim synem na ramionach, jako "osoba prywatna". Komentatorzy dociekali przyczyn i skutków tej nieoczekiwanej decyzji. Jedni potępiali Oskara jako egocentryka, który narobiwszy bałaganu w nieodpowiedzialny sposób poszedł do domu. Drudzy zastanawiali się, czy to już jest koniec czerwono-zielonej koalicji, czy też Gerhard Schröder jeszcze przywdzieje szaty silnego człowieka w partii i rządzie, nim się okaże, że kanclerz jest nagi i nie potrafi wyprowadzić Niemiec na prostą.

Niespełna pół roku od wrześniowych wyborów do Bundestagu i w samym środku niemieckiego przewodniczenia w Unii Europejskiej Republika Federalna sprawia wrażenie tankowca osadzonego na mieliźnie. Niby katastrofy nie ma, ale jest kłopot: z rządem, z partiami koalicyjnymi, z gospodarką i z samopoczuciem społecznym.

Niemiecki motor Europy zacina się i krztusi. Na tym tle niemiecka prezydencja w UE rozwija się wcale nie najgorzej. Po potknięciach na lutowej konferencji szefów państw członkowskich UE w Bonn (mimo afer i dymisji w Brukseli, a może nawet dzięki nim) można mieć nadzieję na - skromny, ale jednak konkretny - przełom na nadchodzącej konferencji berlińskiej państw UE, który otworzy drzwi do rozszerzenia Unii na wschód. Zapowiedziana reforma polityki agrarnej UE, reforma finansowania Unii, perspektywa zwiększenia kompetencji Parlamentu Europejskiego: całkiem niezły bilans chaosu.

Polityka 13.1999 (2186) z dnia 27.03.1999; Świat; s. 32
Reklama