Archiwum Polityki

Twarda ziemia

Napięcia i konflikty w rolnictwie nasilają się i nie jest to już wynik bezpodstawnych żądań rolników, domagających się kredytów na skup, na nawozy, dopłat do paliwa, równego dostępu do innych form inwestycji. Dramat sytuacji polega na tym, że warunków ekonomicznych, w jakich obecnie produkują, nie wytrzymują nawet najlepsi. Jakież bowiem mamy pocieszenie dla rolnika, który produkuje 2 tys. tuczników i sprzedaje je poniżej kosztów produkcji? Jak odpowiadać na pytania rolnikom, producentom żywności, którzy mają w magazynach kilkaset ton świetnej pszenicy i wielki kłopot z opłacalną sprzedażą?

Idąc śladem Stanów Zjednoczonych można stosować mechanizm podnoszenia popytu na produkty rolne, przez kierowanie nadwyżek do ubogich. Ale jak wytłumaczyć stale rosnącej grupie dzierżawców czy właścicieli wysokotowarowych gospodarstw rolnych, mających największe szanse na sprostanie konkurencji z gospodarstwami krajów UE, osiągających dobre wyniki w produkcji, wytwarzających surowce wysokiej jakości, że nie mogą korzystać z kredytów preferencyjnych? Takich pytań jest więcej, a jasnych odpowiedzi brak.

Od dawna wiemy, że do warunków gospodarki rynkowej wszystkich rolników nie da się przystosować. Ponad połowa z 2,1 mln gospodarstw rolnych nie ma żadnego kontaktu z rynkiem: nic nie kupuje i nic nie sprzedaje. Wówczas gospodarstwa rolne pełnią funkcje socjalne - żywią rolnicze rodziny, dając im zajęcie i bezpieczeństwo socjalne. Z Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że tylko 6 gospodarstw rolnych na każde 100 potrafi się utrzymać wyłącznie z rolnictwa. Ich liczba zresztą się zmniejsza. Tylko 12,5 proc. gospodarstw rolnych sprzedaje rocznie co najmniej za 15 tys. złotych i tylko 0,5 proc. za więcej niż 100 tysięcy złotych. Ich stopień towarowości jest więc przerażająco niski. Jeśli jeszcze do tego dodamy z jednej strony niskie kwalifikacje i brak wykształcenia ludności rolniczej, z drugiej zaś konieczność aktywizacji zawodowej - to ogrom przekształceń, skala kosztów i trudności ze stworzeniem miejsc pracy przerastają nasze wyobrażenia. Już więc sam fakt wyboru dróg interwencji będzie bolesny dla wielu - pomoc państwa nie może bowiem przyjąć form pomocy powszechnej, ale precyzyjnie adresowanej, skierowanej do tych, którzy mogą się rozwijać.

Pot i łzy

Odległość polskiego rolnictwa od rolnictwa w wysoko rozwiniętych krajach Unii Europejskiej jest duża; wielokrotnie niższa wydajność pracy, przewaga starych, opartych na pracy ręcznej technologii wytwarzania, brak powiązań kooperacyjnych między rolnictwem a przemysłem przetwórczym, niezorganizowany rynek rolny, słabe wykształcenie rolników, mających na ogół tradycyjne wyobrażenia o gospodarstwie, gotowych raczej trwać na ojcowiźnie, niż uświadomić sobie, że ziemia to biznes i musi przynosić pieniądze.

Polityka 13.1999 (2186) z dnia 27.03.1999; Gospodarka; s. 62
Reklama