Archiwum Polityki

Poczet rodów giełdowych

Giełda w Nowym Jorku, najważniejsza na świecie, bije rekord za rekordem: indeks Dow Jones przekroczył właśnie magiczną granicę 10 000 punktów. Niestety nie wtóruje mu WIG, indeks warszawskiej giełdy. Przynajmniej na razie. Powinien pójść mocno w górę, kiedy zaczną tu inwestować fundusze emerytalne. Taką przynajmniej nadzieję ma ponad milion Polaków, którzy zdecydowali się na kupno akcji spółek notowanych na giełdzie, a więc zasmakowali kapitalizmu w wersji stosowanej. Z czasem wielu drobnych graczy i jednorazowych inwestorów odpadło, ale też - w ciągu dziesięciu lat - zrodziły się prawdziwe fortuny. Najzasobniejsze pakiety akcji warte są setki milionów dolarów. Kim są polscy giełdowi multimilionerzy? Jacy są? Na czym się tak szybko dorobili? Co robią z pieniędzmi? Czy Ryszard Krauze to polski Bill Gates, a Sobiesław Zasada to rodzimy Henry Ford? Zajrzyjmy zatem do najgrubszych giełdowych portfeli.

Naszą listę otwiera gdyński biznesmen Ryszard Krauze, główny udziałowiec spółek Prokom Software SA i Kompap SA. Jego akcje warte są blisko 800 mln zł. Jako trzydziesty i ostatni na liście znalazł się Andrzej Szmagalski z portfelem akcji wartości 15,6 mln zł. Nie jest to jednak lista najbogatszych Polaków, a podane kwoty nie stanowią też wartości całego majątku znajdującego się w rękach bohaterów naszego zestawienia. Spółki publiczne stanowią wciąż jeszcze skromny fragment polskiej gospodarki i wielu majętnych rodaków jest właścicielami imperiów gospodarczych pozostających poza giełdą. Mimo to jednak dwie osoby z naszej listy - Ryszard Krauze i Jan Kulczyk - zostały zakwalifikowane przez amerykański magazyn "Forbes" do grupy najbogatszych pracujących ludzi świata. Trzecim notowanym przez "Forbes" Polakiem jest właściciel Polsatu Zygmunt Solorz, który swojej firmy nie wprowadził jeszcze na giełdę, więc do naszej tabeli nie trafił.

Pieniądze szczęścia nie dają

Jak pan zarobił pierwszy milion? - ludzie, którzy odnieśli finansowy sukces to pytanie słyszą bardzo często. Jest w nim ukryta wątpliwość co do uczciwości pytanego, istnieje bowiem przekonanie, że pierwszego miliona (dolarów oczywiście) nie można zarobić w sposób legalny. Na drogę uczciwości schodzi się dopiero przy kolejnych milionach. Jak wybrnąć z takiej sytuacji? Najłatwiej ma Jan Kulczyk, który indagowany o pierwszy milion odpowiada krótko: "dostałem od ojca". Inni najczęściej przeprowadzając wyraźne rozgraniczenie: ja i firma. Roman Kluska (Optimus) wyjaśnia: "Sam nie zarobiłem takich pieniędzy, firma zarobiła pierwszy milion w pierwszym albo drugim roku działalności". Identyczny pogląd ma Maciej Formanowicz (Forte) przekonując, że nigdy nie zarobił miliona dolarów, bo "to firmy zarabiają pieniądze".

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Raport; s. 3
Reklama