Archiwum Polityki

Święte ręce, lepkie ręce

Jeśli Temida jest ślepa, to należy ją jak najszybciej zaprowadzić do rabina cudotwórcy, aby przejrzała. Niech się na własne oczy przekona, że na szalach jej wagi słowo bogobojnego cadyka znaczy więcej od wyroku sądu. Sprawa Arie Deriego, byłego ministra spraw wewnętrznych Izraela, charyzmatycznego lidera religijnej partii Szas, wydaje się potwierdzać tę tezę.

Trzech sędziów Sądu Okręgowego w Jerozolimie jednogłośnie skazało Arie Deriego na karę więzienia za systematyczne branie łapówek. Pieniądze pochodziły z kasy skarbu państwa. Ulubieniec dziesiątków tysięcy, na ogół ubogich, sefardyjskich imigrantów, żydowski Robin Hood, który "brał od bogatych, a rozdawał biednym", opisany został na 900 stronach sentencji wyroku jako sprytny mafioso, złodziej mienia społecznego, który zarówno podczas trzyletniego śledztwa jak i w ciągu sześciu lat procesu, w podstępny i brutalny sposób próbował zatrzeć ślady zarzucanych mu przestępstw.

Arie Deri, młody, przystojny i niezwykle zdolny manipulator polityczny, zawdzięcza błyskawiczną karierę umiejętnemu zdyskontowaniu poczucia krzywdy i dyskryminacji szerokich warstw religijnych Żydów, którzy przybyli do Izraela w latach 50. z północnej Afryki i z muzułmańskich krajów na Bliskim Wschodzie. Gorzej wykształceni od Żydów europejskich i amerykańskich, duchowo obcy kulturze zachodniej, z trudem asymilowali się w izraelskim społeczeństwie. Pionierzy, którzy położyli podwaliny pod suwerenny i niepodległy Izrael, patrzyli na nich z góry. Nawet ortodoksyjny establishment Żydów pochodzących z Europy Wschodniej nie sprzyjał ich asymilacji. Ich dzieci na próżno usiłowały się dostać do szkół talmudycznych i seminariów rabinackich, kontrolowanych przez Agudat Israel, partię założoną przed pierwszą wojną światową w Katowicach i do dzisiaj reprezentującą w Knesecie izraelskich fundamentalistów.

Nic dziwnego, że w 1984 r., gdy sefardyjczycy stanowili już niemal połowę ludności kraju, ale wciąż jeszcze pozbawieni byli własnej reprezentacji parlamentarnej, warunki dojrzały do kontrofensywy. Rabin Owadia Josef, sefardyjski autorytet religijny, wstąpił w szranki powołując do życia partię Szas.

Polityka 16.1999 (2189) z dnia 17.04.1999; Świat; s. 46
Reklama