Archiwum Polityki

Lustracja wewnętrzna

Poseł prawicy zaatakował premiera z prawicy. Do parlamentu obaj weszli z list AWS, które potem współtworzyło rząd. Poseł KPN-Ojczyzna swoje lustracyjne wątpliwości postawił wyżej niż trwałość prawicowego układu władzy. Formacja ta jeszcze raz dała dowód, że nie są jej obce skłonności samobójcze. W ostatnich dniach KPN-OP oskarżyło kolejnych polityków: czterech z SLD i jednego z UW.

Już afera z listą Macierewicza sprzed siedmiu lat pokazała, że wertowanie akt bezpieki bezpośrednio wpływa na kształt polskiej sceny politycznej. Słowa "kapuś" i "szmata" weszły do naszego podręcznego słownika politycznego. Wtedy to zarysował się głęboki podział prawicy, który tylko pozornie zaniknął w następnych latach. W 1997 r. przekroczył próg parlamentu i czekał na znajome hasło - teczki.

Politycy prawicowi nie uczą się niczego. KPN-Ojczyzna, ugrupowanie, z którego pochodzi Tomasz Karwowski, znalazło się wśród ojców założycieli Akcji Wyborczej Solidarność. Adam Słomka, lider tej grupy, jeszcze całkiem niedawno był wiceprzewodniczącym AWS, siedział przy jednym stole z Marianem Krzaklewskim i współdecydował o losach nie tylko swojej formacji, ale i kraju. Przewodniczący Solidarności miał ambicję, może przesadną, aby pod kuratelę związku wziąć jak najwięcej prawicowego drobiazgu, chciał być ojcem chrzestnym dla wszystkich dzieci, nawet tych najbardziej niesfornych; pragnął pokazać, że potrafi je wychować. Potem zapłacił za to dużą cenę, a to jeszcze nie koniec rachunków.

Polska prawica już od lat próbuje odsiać radykałów katastrofistów, wieszczących koniec polskiej cywilizacji, węszących wszędzie spiski, zdradę i agentów bezpieki. Trzeba te wysiłki uczciwie docenić. Jest to jednak selekcja niepełna. Do strefy bezpośredniego sprawowania władzy dochodzą w większości ludzie umiarkowani albo tacy, którzy szybko uczą się pragmatyzmu, spoglądając na świat z perspektywy swoich nowych funkcji. Niestety, zmorą prawicy jest jej zaplecze. Jeśli teraz Karwowski korzysta w pełni ze swojego poselskiego prawa, to dlatego, że Krzaklewski dwa lata temu uwierzył w nadzwyczajne zdolności organizatorskie Adama Słomki i w mityczne wpływy KPN na Śląsku i w Zagłębiu. NSZZ Solidarność wiele miesięcy i cały jeden zjazd poświęcił sposobom układania list wyborczych do parlamentu, a i tak sito okazało się dziurawe.

Polityka 19.1999 (2192) z dnia 08.05.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama