W następnych dniach rzecznik skierował do sądu dwa oświadczenia lustracyjne budzące wątpliwości: polityka-parlamentarzysty i osoby publicznej - jak to ujęto w publicznej enuncjacji. Polityczny światek gubi się domysłach, kogo sprawy dotyczą. Trzeba przyznać, że rzecznik interesu publicznego umiejętnie stopniuje lustracyjne napięcie, dba, by przypadkiem nadmiernie nie opadło. Po prostu widać, że u rzecznika lubią swoją robotę, zwłaszcza zaś lubią publicznie błyszczeć.
Nad lustracją ustawową, bo z taką mamy dziś do czynienia (nigdzie nie przekroczono przecież prawa, nawet donos na premiera miał swe ustawowe umocowanie), zawisło od początku podejrzenie o manipulacje polityczne, choć publicznie większość polityków deklaruje swe bezgraniczne zaufanie do sędziego Nizieńskiego.