Archiwum Polityki

Dowód Pampucha

Leszek Piotrowski, były wiceminister sprawiedliwości, w liście do premiera zarzucił katowickim prokuratorom tendencyjne i stronnicze prowadzenie śledztwa w sprawie zagarnięcia pieniędzy z kasy śląskiej Solidarności. Do akt sprawy przekazywanej do Lublina nie dołączyli oni jakoby dokumentu - dowodu, z którego wynikało, że jeden z podejrzanych chciał wycofać swoje oskarżenia pod adresem Marka Kempskiego, byłego przewodniczącego związku, dziś wojewody śląskiego.

W sierpniu 1997 r., krótko przed parlamentarnymi wyborami, Kempski zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez pięciu związkowych działaczy. W związkowej kasie zabrakło blisko 280 tys. złotych. Wielokrotnie rozliczano zaliczki fikcyjnymi rachunkami, podrabiano pieczęcie. Fałszywe rachunki były podpisywane przez pracowników księgowości, zatwierdzane przez skarbnika i któregoś z szefów śląskiej Solidarności. Ze związkowego konta, w kilku ratach, wyprowadzono ponadto 100 tys. zł. Początkowo sprawę trzymano w tajemnicy. Podejrzewani o kradzież oddali wtedy blisko 180 tys. zł; wcześniej zwolniono ich z pracy. - Nadużyto zasady wzajemnego zaufania, która obowiązywała w pracy zarządu regionu - tłumaczy Piotr Rojewski, były wiceprzewodniczący i podejrzany w tej sprawie.

- Zdecydowałem się zwrócić do prokuratury, choć sugerowano mi, żeby tej sprawy dla dobra Solidarności nie rozdmuchiwać, a przynajmniej poczekać do wyborów - przyznaje wojewoda Kempski. - Dzisiaj żałuję tylko jednego: tę decyzję powinienem podjąć kilka miesięcy wcześniej. Ta sprawa miała i ma jedynie posmak kryminalny.

W prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwie postawiono zarzuty sześciu osobom - dwie (skarbnika związku i główną księgową) aresztowano. Pod koniec ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach wystąpiła o wyłączenie jej z tej sprawy: - Chcieliśmy uniknąć podejrzeń o brak obiektywizmu - tłumaczy Piotr Gojny, szef Prokuratury Okręgowej.

Chodziło o to, że jeden z podejrzanych, Eberhard Pampuch, były skarbnik związku, twierdził, że jeżeli jemu przypisuje się winę za braki w związkowej kasie, to w tym samym stopniu winny jest były przewodniczący Marek Kempski oraz inni szefowie związku, którzy wraz z nim podpisywali niektóre kwestionowane czeki i rachunki.

Polityka 20.1999 (2193) z dnia 15.05.1999; Kraj; s. 32
Reklama