Archiwum Polityki

Luz wystudiowany

"Świat kumpli" to świeżo wydany zbiór opowiadań o "młodych ludziach w Polsce". Nie o "młodzieży", bo to słowo jest dziś infantylne i przestarzałe. Antologię powołała do życia redakcja magazynu "Machina". W zeszłym roku ogłoszono tam konkurs literacki, na który odpowiedziało dwustu autorów. Jury wybrało dwanaście najlepszych opowiadań. To właśnie one składają się na książkę.

Twórcy opowiadań mają 20-30 lat. Wyjątkiem jest duet szesnastolatek: Małgorzaty Dacko i Łucji Krzyżanowskiej. Od średniej wiekowej odbiega także najstarszy laureat konkursu, "rówieśnik socrealizmu"- Marek Andrzej Okoński. Niewielkie różnice w datach urodzenia autorów nie zakłócają jednorodności malowanego przez nich pejzażu. Z reguły jest to duże miasto, pełne miejsc do konsumpcji: "odjechanych" pubów, hal techno, drogich markowych sklepów i lokali z panienkami.

Mimo bogatych dekoracji - tak odmiennych od szarych baraków z opowiadań Hłaski, Nowakowskiego czy Stasiuka - młodym bohaterom nie jest szczególnie wesoło. Na pesymizm cierpią zwłaszcza mężczyźni. Kolorowy świat kumpli zamieszkuje posępny gatunek "homo erectus". Jego przedstawiciele czują się przede wszystkim niespełnieni, wciąż poszukują wrażeń (głównie erotycznych) i - niestety - zwykle kończą dzień nie w taki sposób, jak zamierzali. Nazajutrz rozmyślają nad tym, że bardzo im brak prawdziwej chłopackiej przygody. Szukają więc zapomnienia w sztuce. Albo w swoich fantazjach - pędzonych naturalnie lub ze wspomaganiem alkoholu czy narkotyku typu "soft".

Właściwie przeciętny bohater z antologii robi wszystko, żeby pogłębić swoje uczucie nudy i zblazowania: wyleguje się, patrzy w sufit, trzy razy dziennie zmienia uczesanie i ubranie, raz po raz pociąga wódkę z piersiówki. Jeśli ma katar, to bierze "Panoramixa" (kwas halucynogenny) i znowu się kładzie.

Lenistwo bohaterów nie służy dramaturgii opowiadań. Brakuje w nich dobrych dialogów (może poza tekstem Dominiki Kiwerskiej), które - wydawałoby się - powinny być mocną stroną młodej prozy. Niestety autorzy wolą przytaczać swoje własne myśli lub najwyżej cytować, jak kumpel zaklął. "Machina" nie cenzurowała tekstów, pozwoliła laureatom wyżyć się językowo.

Polityka 21.1999 (2194) z dnia 22.05.1999; Kultura; s. 52
Reklama