Archiwum Polityki

Kurczak straszy

Europie grozi jadłowstręt. I poważny rachunek sumienia. Świeżo w pamięci mamy chorobę szalonych krów (BSE), a tu wybucha afera z dioksynami w kurczakach, jajach, wieprzowinie, wołowinie. Lista zwierząt, które karmiono skażoną paszą z Belgii, wydłużała się w ubiegłym tygodniu z dnia na dzień. Panika ogarnęła pół Europy, kiedy okazało się, że paszę eksportowano do sąsiednich krajów, a więc podejrzane są zwierzęta i produkty pochodne także z północnej Francji, z Holandii i Niemiec.

Jak tu nie panikować, jeśli podejrzanych jest już ponad 500 ferm, a stwierdzone maksymalne stężenie szkodliwej substancji 1500 razy wyższe od normy bezpieczeństwa; po dwóch miesiącach rzekomego badania sprawy, a tak naprawdę lekceważenia jej i ukrywania coraz bardziej niepokojących wieści o stopniu i zasięgu zagrożenia.

Obecność dioksyn wykryto w paszy, a potem w tłuszczu kurczaków i w jajach. Przysłane w końcu kwietnia wyniki z prywatnego laboratorium nie pozostawiały cienia wątpliwości, ale ministrowie zwlekali. Nie poinformowano nawet prokuratury, która dopiero teraz przeszukała zakłady tłuszczowe Verkest w miejscowości Deinze, z których pochodził tłuszcz skażony dioksynami domieszany do pasz.

Ministrowie tłumaczyli się, że czekali na powtórzenie badań. W rzeczywistości byli pod presją potężnego związku chłopów flamandzkich Boerenbond, który oszacował straty związane z zarządzonym następnie wycofaniem kurczaków i jaj z rynku na 55 mln dolarów (teraz łączne straty belgijskich producentów i eksporterów zwierząt, mięsa, jaj i produktów pochodnych, z ciastkami i majonezami włącznie, ocenia się już na 800 mln dolarów). Na dwa tygodnie przed wyborami i po poprzednich aferach, które wstrząsnęły belgijskim establishmentem w ostatnich latach, wymówki ministrów okazały się niewystarczające i musieli podać się do dymisji.

Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby do skażenia doszło w kraju o niewykształconych mechanizmach demokracji. Zapewne nikt by się o nim nie dowiedział, bo dioksyny w tym stężeniu tak szybko nie zabijają (te rakotwórcze związki blokują utlenianie komórkowe, zakłócają metabolizm i w większych ilościach wpływają na płodność i powodują deformacje płodu).

Polityka 24.1999 (2197) z dnia 12.06.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama