Dziki i łosie to owszem, człowiek przyzwyczajony, ale żeby krokodyl? - Bogumiła Wólczyńska ze wsi Osowa Podlaski zobaczyła gada na szosie z Chełma do Włodawy, dwieście metrów przed maską samochodu. - Siwo było i deszczyk kropił, ale widziałam wyraźnie, że coś po drodze lezie. Długie na pół szosy, zielonkawe i ogon taki zębaty. Wąż może, mówię, bo bagna wokoło. Ale mąż mnie wyśmiał, wąż taki nierówny i jakby z rogami?
W sprawę krokodyla buszującego po Sobiborskim Parku Krajobrazowym zaangażowane są służby leśne, autorytety naukowe, policja, straż pożarna, władze samorządowe i prokuratura.
- Powiat włodawski nie ma herbu, może by się i krokodyl nadał - starosta Marek Pawłowski usiłuje gadzi problem traktować z przymrużeniem oka. Trudno jednak ukryć, że atmosfera zrobiła się gorąca. Telefony od zaniepokojonych letników. Za chwilę zaczyna się sezon. Scenariusz jak z filmu "Szczęki". - Nie daj Bóg, żeby doszło do jakiegoś nieszczęścia - o takiej ewentualności starosta nawet nie chce myśleć.
Krokodyl precedensowy
Dlatego, gdy krokodyl pojawił się po raz drugi, tym razem zaledwie 100 metrów od Jeziora Białego, obleganego w upalne czerwcowe weekendy przez spragnionych ochłody mieszkańców Lubelszczyzny, zwołano w siedzibie starostwa posiedzenie zespołu reagowania kryzysowego. - Żaden powiat w Polsce nie miał do czynienia z takim problemem - mówi starosta Pawłowski. - Nie mamy praktyki.
Złapać krokodyla podobno nie problem, wystarczy wypłoszyć z wody i okręcić siecią. Ale kto ma to robić, nie wiadomo. Największy problem z tym, jak go znaleźć. Za zgodą okręgowego komendanta straży pożarnej płetwonurkowie z pododdziału ratownictwa wodnego penetrują wody jeziora. W nocy, w świetle latarki, łatwo zauważyć jarzące krokodyle oczy. Na razie nurkom się nie poszczęściło.
Upadł pomysł tyraliery przez bagna. Brak ludzi i sprzętu. Nawet na podsuszonych upałem mokradłach są miejsca, gdzie można zapaść się po szyję.
Odrzucono koncepcję wyznaczenia nagrody, z obawy ściągnięcia nad Białe łowców krokodylich głów rzucających się z siatkami i kijami na wszystko, co rusza się w wodzie.
Wyprawa na krokodyla z bronią palną też odpada. Nie wiadomo, do jakiego gatunku należy sobiborski gad, czy przypadkiem nie jest objęty ochroną.