Archiwum Polityki

Drużyna Dziurowicza

28 czerwca odbędzie się zjazd Polskiego Związku Piłki Nożnej, który dokona wyboru nowego prezesa. Może nim pozostać prezes dotychczasowy - Marian Dziurowicz, który wprawdzie powiedział przed rokiem, że kandydował nie będzie, ale nie ma pewności, czy nie zmienił zdania. Może ktoś z trójki kandydatów: Zbigniew Boniek, Eugeniusz Kolator lub Michał Listkiewicz. Wszystko zależeć będzie od głosów ponad 170 delegatów, z których wielu już nie reprezentuje nikogo.

Wśród wielu ułomności nękających polski futbol pojawiła się jeszcze jedna - ordynacja wyborcza do władz PZPN. W PRL prezesi związku wyznaczani byli w budynkach na Rakowieckiej, Koszykowej lub Nowym Świecie. W nomenklaturze PZPN podlegał MSW. Nikt nie kwestionował zasad wyboru delegatów, kiedy w czerwcu 1991 r. na prezesa wybrano przez aklamację Kazimierza Górskiego. Wątpliwości pojawiły się po raz pierwszy przed czterema laty, przy wyborze Mariana Dziurowicza. Teraz mówi się, że stare zasady nie przystają do nowej rzeczywistości. Trudno się z tym nie zgodzić.

Delegaci na zjazd wybierani są na zebraniach okręgowych związków piłki nożnej (OZPN). Jest ich tyle samo, ile było województw do końca ubiegłego roku - 49. Nowy podział administracyjny kraju powinien doprowadzić do zmiany także i struktury piłkarskiej, ale podczas lutowego zjazdu delegaci taką sugestię odrzucili. Wielu z nich straciłoby przecież rację bytu.

Wybór delegatów na zjazd odbywa się według prostego klucza. Każdy klub I ligi ma prawo do wystawienia dwóch delegatów, II ligi - jednego. Liczba delegatów reprezentujących OZPN zależy od liczby drużyn biorących udział w rozgrywkach. Sto takich drużyn to jeden delegat. Prawo zgłoszenia delegatów mają również makroregiony (są to OZPN, łączące się ze sobą według klucza geograficznego, zasada ta została zakwestionowana przez NSA po wątpliwościach Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki), a także Rada Trenerów, Polskie Kolegium Sędziów, Wydział Piłkarstwa Kobiecego i Liga Polska. Najliczniej reprezentowane są okręgi - katowicki, warszawski i poznański. W organizacjach międzynarodowych - FIFA i UEFA jest inna zasada. Jeden członek to jeden głos. Polska ma w ważnych sprawach tyle samo do powiedzenia co, na przykład, Anglia, Brazylia czy wyspa Guam. Nie ma mowy o żadnych manipulacjach.

Polityka 26.1999 (2199) z dnia 26.06.1999; Społeczeństwo; s. 90
Reklama