Archiwum Polityki

Bariera

Profesor Mirosław Handke, minister edukacji, twierdzi w licznych wywiadach, że nie zna żadnych (!) argumentów na rzecz utrzymania bezpłatnych studiów. Rozumiem, że bezpłatność nie oznacza, iż usługi edukacyjne nie wymagają ponoszenia kosztów. Wymagają, i finansuje je (podobnie jak pomoc stypendialną dla studentów) państwo z podatków. To zaangażowanie państwa nie służy - jak się często sugeruje - szerzeniu sprawiedliwości. Taki może być cel dodatkowy. Celem głównym jest potanienie usług edukacyjnych i zwiększenie na nie popytu.

Pamiętać trzeba, że studiują ludzie młodzi ale dorośli; koszty ich utrzymania należą do kosztów studiów i są dużo wyższe od kosztów samych usług edukacyjnych. W książce wybitnego amerykańskiego ekonomisty L. Thurowa ("Przyszłość kapitalizmu") czytamy: "Żaden trzeźwo myślący rodzic w kapitalizmie nie inwestowałby ani nie powinien inwestować w szesnastoletnią edukację swoich dzieci. Dobra obligacja państwowa jest lepszą inwestycją. Jest to oczywiście jeden z głównych powodów, dla których trzeba było stworzyć edukację publiczną. Przyjemnie byłoby wierzyć, że rodzice nie będą zważać na kapitalistyczną korzyść własną i będą dokonywać właściwych inwestycji na rzecz swoich dzieci, lecz nigdy tego nie robili" (s. 370).

Bardziej precyzyjnie trzeba pewnie powiedzieć, że rodzice - oczywiście - na edukację są skłonni łożyć, ale na skalę mniejszą niż jest to celowe ze względów gospodarczych, kulturowych, a także obywatelskich. Demokracja działa tym sprawniej, im lepsze wykształcenie mają obywatele. Porządne wykształcenie jest z pewnością najważniejszym czynnikiem sprzyjającym postępowi cywilizacji. Szczególne znaczenie ma to w krajach, które historycznie (jak Polska) nie nadążały za cywilizacyjną czołówką. Kraje, które tę lukę skutecznie zmniejszyły, przeznaczyły na edukację ze środków publicznych ogromne sumy.

Czy jednak należy stawiać znak równości między bezpłatnością szkół publicznych a zaangażowaniem państwa we wspieranie edukacji wyższej? Jest kilka ważnych argumentów, które skłaniają do przyjęcia modelu bezpłatnych studiów jako podstawowej formy zaangażowania państwa we wspieranie szkolnictwa wyższego.

W 1997 r. zabiegałem o przeforsowanie w konstytucji zapisu o bezpłatności. Dzięki temu, że UP i PSL wykazały determinację, udało się odrzucić wstępnie przyjęty (na wniosek obecnego prezydenta) przepis, który otwierał drogę do dowolnej komercjalizacji szkolnictwa wyższego.

Polityka 29.1999 (2202) z dnia 17.07.1999; Społeczeństwo; s. 72
Reklama