Profesor Mirosław Handke, minister edukacji, twierdzi w licznych wywiadach, że nie zna żadnych (!) argumentów na rzecz utrzymania bezpłatnych studiów. Rozumiem, że bezpłatność nie oznacza, iż usługi edukacyjne nie wymagają ponoszenia kosztów. Wymagają, i finansuje je (podobnie jak pomoc stypendialną dla studentów) państwo z podatków. To zaangażowanie państwa nie służy - jak się często sugeruje - szerzeniu sprawiedliwości. Taki może być cel dodatkowy. Celem głównym jest potanienie usług edukacyjnych i zwiększenie na nie popytu.
Pamiętać trzeba, że studiują ludzie młodzi ale dorośli; koszty ich utrzymania należą do kosztów studiów i są dużo wyższe od kosztów samych usług edukacyjnych. W książce wybitnego amerykańskiego ekonomisty L. Thurowa ("Przyszłość kapitalizmu") czytamy: "Żaden trzeźwo myślący rodzic w kapitalizmie nie inwestowałby ani nie powinien inwestować w szesnastoletnią edukację swoich dzieci. Dobra obligacja państwowa jest lepszą inwestycją. Jest to oczywiście jeden z głównych powodów, dla których trzeba było stworzyć edukację publiczną.