Trafił do sprzedaży razem z poduszkami w kształcie serduszek i misiami z napisem „I love You”. Zbiór opowiadań „10 x miłość” to klasyczny prezent walentynkowy. Wydawnictwo Świat Książki poprosiło dziesięciu pisarzy, by napisali opowiadanie o miłości. Pomysł sam w sobie ciekawy. Panuje opinia, że polskim autorom pisanie o miłości wychodzi albo banalnie, albo wulgarnie, a najczęściej wcale. Można było poprosić młodych i spróbować ją zweryfikować. Ale zamiast Masłowskiej jest Nurowska, a zamiast Shutego Bakuła. Książkę skonstruowano na zasadzie groch z kapustą. Zawodowych pisarzy pomieszano z amatorami (Grażyna Szapołowska), dobrą prozę (Izabela Filipiak, Jerzy Pilch) z dość żenującymi produkcjami (Tomasz Jastrun opisujący „bursztynowe krople moczu” i „nabrzmiałe oczekiwaniem oblicze”). Szczyt grafomanii osiągnął Janusz Leon Wiśniewski w opowiadaniu „Test”. „Rysunek Gienia, czego tu nie ma” – śpiewali kiedyś Pudelsi i to jak ulał pasuje do prozy Wiśniewskiego. Są zatem waniliowe świece, truskawki skropione amaretto, pocałunek trwający pięć minut i czterdzieści jeden sekund, zapachy orientalne i cytrusowe, wagina porównana do muszli z perłą i amant imieniem Enrique o ustach jak maliny, błękitnych oczach, władający kilkoma językami oraz trzema telefonami komórkowymi, trzema paszportami, dwoma palmtopami, dwoma laptopami i ośmioma oficjalnymi adresami e-mailowymi, co Wiśniewski skrupulatnie wylicza.
Drepcze mu po piętach Grażyna Szapołowska, która zdecydowanie powinna pozostać przy aktorstwie, a w każdym razie, jeśli już bierze za pióro, jak ognia unikać dialogów.
„– Chciałbym... – zawahał się. – Chciałbym przeżyć z tobą najpiękniejszą bajkę.