Archiwum Polityki

Niemiecka pamięć

Panie prezydencie, 60 rocznica niemieckiej napaści na Polskę zbiega się z przeniesieniem rządu federalnego i parlamentu do Berlina. "Republika berlińska" jest szansą i wyzwaniem przede wszystkim dla nas, najbliższych sąsiadów Niemiec na wschodzie. Czego możemy oczekiwać po tym powrocie do Berlina?

Przyznaję, że nie lubię pojęcia "republika berlińska", podobnie jak nie lubiłem określenia "republika bońska". Przecież wciąż obowiązuje ta sama konstytucja. Nie będzie więc żadnej "republiki berlińskiej". A Berlin to nie tylko historia fryderycjańska...

...za którą Polacy nie przepadają, jako że Fryderyk Wielki był głównym sprawcą katastrofy Polski w XVIII wieku!

Berlin to tak samo historia Wielkiego Elektora jak wielkich filozofów, Schleiermachera, Mosesa Mendelssohna...

...a także tysięcy polskich robotników, którzy ten Berlin budowali w XIX wieku i polskich arystokratów, którzy tu mieli swoje pałace.

Niech pan nie zapomni również polskich artystów i restauratorów, którzy po wojnie odbudowywali zabytkowe budynki Berlina. Naprawdę powinniśmy dostrzegać całe bogactwo dziejów tego miasta, a nie przywiązywać nadmiernego znaczenia do dat. Niektóre, jak 1 września, dzień napaści na Polskę, są obciążone, ale są też historyczne daty, których zabarwienie mieni się w oczach. Raz są pozytywne, kiedy indziej - tragicznie negatywne. Na przykład niemiecka data 9 listopada. 9 listopada 1918 r. socjaldemokraci Ebert i Scheidemann ogłosili republikę. 9 listopada 1923 r. Hitler z Lüdendorffem zorganizowali w Monachium nieudany zamach, 9 listopada 1938 r. naziści zorganizowali w Rzeszy antyżydowskie pogromy i wreszcie 9 listopada 1989 r. padł mur berliński. Data jest jedna, ale znaczenie rocznic przesuwa się zarówno w kierunku pozytywnym, jak i negatywnym.

Polityka 36.1999 (2209) z dnia 04.09.1999; Świat; s. 17
Reklama