Archiwum Polityki

Liche witryny

Przed dwoma tygodniami wicedyrektor Centrum Informacyjnego Rządu wyrzucił za drzwi reporterkę radiowej Trójki. Powód? W czasie umówionego spotkania, podczas wspólnego przeglądania stron internetowych Kancelarii Premiera, dziennikarka odważyła się udowodnić, że część informacji ostatni raz aktualizowano w 1996 r. Z tego też względu rządowy Internet był jednym z ostatnich miejsc pokazujących, że w Polsce ciągle jeszcze istnieje 49 województw. Incydent wywołał ożywioną dyskusję nie tylko na temat kultury osobistej, ale i politycznego wykorzystania Internetu.

Podczas trwającej na  antenie  radiowej dyskusji wieńczącej incydent słuchacze jak zwykle podzielili się na obozy. Część z nich broniła urzędnika wskazując, że winna afery jest dziennikarka czepiająca się w poszukiwaniu sensacji nieistotnych szczegółów. Wszak Internet nie jest poważnym medium, w Polsce korzysta z niego (w zależności od badań) do 3,5 mln osób. Ilu z nich kiedykolwiek zagląda na oficjalne strony rządowe? Strony internetowe utrzymuje się tylko ze względu na modę na to nowe medium.

Podobne poglądy głoszone były kilka lat temu. Początek politycznego wykorzystania Internetu można datować na 1994 r. Premier Szwecji Carl Bildt wysłał do prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona list elektroniczny. Dwa dni czekał na odpowiedź i w końcu musiał za ocean zatelefonować.

Anegdotyczne początki politycznego wykorzystania Internetu mogliśmy zaobserwować również w Polsce. Miłośnikiem nowych technologii był premier Waldemar Pawlak i mianowany przez niego szef Polskiej Agencji Prasowej Włodzimierz Gogołek. Internet miał być panaceum na kłopoty Agencji, umożliwiając m.in. redukcję zatrudnienia. Skoro w Internecie jest wszystko, to po co korespondenci? - mawiał prezes Gogołek. Podczas wizyty Waldemara Pawlaka w Stanach Zjednoczonych nastąpiła próba generalna tej strategii. Niestety, okazało się, że premier był osobą mało znaną w globalnej sieci, na ekranach komputerów pojawiał się uporczywie inny Pawlak z Ameryki.

Komunikat Marcosa

Pięć lat temu miało również miejsce inne wydarzenie, które udowodniło w zaskakujący sposób, że sieć może być groźnym i skutecznym narzędziem politycznym.

1 stycznia 1994 r. w zapomnianej meksykańskiej prowincji Chiapas wybuchło powstanie.

Polityka 36.1999 (2209) z dnia 04.09.1999; Społeczeństwo; s. 58
Reklama