Archiwum Polityki

Moje, twoje, nasze

Reprywatyzacja. Nie swoje należy oddać - tu panuje pełna zgoda. Naród szanuje prawo własności - tak przynajmniej wynika z badań opinii. Naród chce sprawiedliwości dla swoich obszarników, przemysłowców i kamieniczników. Koło wykonało obrót: naród odbierał - dziś zwraca. Upływa właśnie dziesięciolecie mówienia o oddawaniu. Przez dziesięć lat można było zwrócić wiele, nawet wszystko. Ale w Polsce dekada wyrównywania krzywd minęła wyłącznie na dyskusji: ile, komu, jak? Powstało przynajmniej kilkanaście projektów ustaw o reprywatyzacji. Żaden nie wszedł w życie. Koalicja AWS-UW od dwóch lat zapowiadała stworzenie własnej ustawy i słowo ciałem się stało - projekt jest. Czy czeka go los poprzednich? Czy ustawa w proponowanym kształcie ma szansę być uchwalona przez Sejm i podpisana przez prezydenta? A przede wszystkim: czy budżet stać na wydatki związane z zaspokojeniem roszczeń właścicieli i ich spadkobierców?

Rząd z dumą niesie do parlamentu projekt wyrównujący straty pokrzywdzonym posiadaczom i zderza się na Wiejskiej z pokrzywdzonymi rolnikami, górnikami, pielęgniarkami i innymi przedstawicielami narodu. Na tle wzburzonych mas prawa dawnych właścicieli do utraconego majątku już nie wydają się takie jednoznaczne. To im się należy, a nam figa? - pyta tłum.

Reprywatyzacja budzi lęk. Chłopi boją się, że obszarnicy odbiorą ziemię. Robotnicy boją się powrotu fabrykantów. Leśnicy nie chcą oddać lasów. Lokatorzy - kamienic. Nasze, nie oddamy!

Naszego nie chcą nam oddać - pada z drugiej strony. Ostatni projekt ustawy reprywatyzacyjnej, który przewiduje zwrot 50 proc. wartości majątku znacjonalizowanego z naruszeniem prawa, nie podoba się bowiem także tym, którym ma wyrównać krzywdy. Prezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości Mirosław Szypowski uważa, że oddawanie połowy utraconych dóbr to grabież w biały dzień. Byli właściciele chcą odzyskać wszystko albo nic. - Nam jałmużny nie trzeba - mówią. - Po 55 latach upokorzeń domagamy się pełnego zadośćuczynienia.

Renta przeciw filozofii

Rządowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej to nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna. Już sama lista przepisów, na podstawie których rekwirowano w PRL nieruchomości - kilkanaście dekretów i ustaw z lat 1944-1962 - uzmysławia skalę problemu. Zabierano ziemię, lasy, grunty i nieruchomości warszawskie, fabryki, majątki żydowskie (jako mienie opuszczone i poniemieckie), apteki, jeziora i stawy. Zabierano też ruchomości, które teraz należy zwracać: dzieła sztuki oraz barki i statki śródlądowe. No i to, co stracili zabużanie - im też trzeba oddać, bo władze PRL obiecały, ale się nie wywiązały.

Rekompensaty - proponuje ustawa - przysługują osobom, które w dniu utraty majątku miały obywatelstwo polskie, a także pozbawionym tego obywatelstwa na podstawie uchwały Rady Ministrów z 1946 r.

Polityka 39.1999 (2212) z dnia 25.09.1999; Raport; s. 3
Reklama