7 października br., w dzień Matki Boskiej Różańcowej, w Warszawie mieli maszerować z pl. Piłsudskiego pod Sejm i siedzibę premiera zwolennicy Radia Maryja. Ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia, wielokrotnie napominał swoich słuchaczy, aby licznie wzięli udział w demonstracji. "Ja was nie zachęcam - mówił - ale jak już macie iść, to musi być was dużo". Ostatecznie zmienił zdanie: nie Warszawa, a Częstochowa.
Bolesław Sulik, do niedawna przewodniczący KRRiTV, a przedtem jej członek, wspomina, że u początków Radia Maryja była "garść pojedynczych wniosków na stacje małej mocy". Za kadencji pierwszego przewodniczącego Marka Markiewicza postanowiono potraktować je jako wniosek o sieć ogólnopolską. Krajowa Rada uznała wówczas, że istnieje potrzeba istnienia radia religijno-modlitewnego. Ojciec Rydzyk zrobił na członkach Rady doskonałe wrażenie. Pokazał się jako człowiek przedsiębiorczy i rzutki organizator. Zanim jeszcze uzyskał jakiekolwiek zezwolenie, już postawił pierwszą antenę.
- Nie miałem wątpliwości - mówi Sulik - że takie radio powinno powstać. Sam wywodzę się z małej, ubogiej wsi. Wiem, że prosta wiejska religijność niesie za sobą wartości etyczne. Po kilku latach Sulik bez sympatii mówi o Radiu Maryja. Znakiem firmowym tego Radia stały się, jego zdaniem, "Rozmowy niedokończone", w których dominuje nietolerancja i autorytaryzm. Grupa posłów, związanych z Radiem Maryja, przygotowała wniosek o postawienie Bolesława Sulika przed Trybunałem Stanu za dyskryminowanie Radia i działanie przeciwko niemu. - Ojcu Rydzykowi - stwierdza z rezygnacją Bolesław Sulik - potrzebni są szatani. Ja zostałem nominowany na jednego z nich.
Miliony dusz
Zdaniem Juliusza Brauna, obecnego przewodniczącego KRRiTV, zapowiadana demonstracja to strategia marketingowa Radia Maryja.