Pańska najnowsza książka nosi tytuł "Wyprawa w dwudziestolecie" i jest antologią złożoną z tekstów dziennikarskich, ulotek, fragmentów książek wydanych przed 1939 r. Czego pan dzisiaj szuka w dwudziestoleciu: własnej przeszłości, uzasadnienia dla życiowych wyborów, źródeł własnych postaw?
To był okres, który mnie ukształtował. Miałem siedem lat w 1918 r. i 28 w 1939 r., czyli czas bardzo ważny w życiu człowieka. Poza tym jestem w tym wieku, kiedy się chce i umie szukać w bibliotekach. A biblioteki krakowskie dysponują interesującymi zbiorami z tamtego okresu. Postanowiłem je wykorzystać.
- Czesław Miłosz
Portret dwudziestolecia, wyłaniający się z pańskiej książki, podważa idealizowany przez lata obraz II Rzeczypospolitej.
Takie było moje zamierzenie, szczególnie w kwestii stosunków narodowościowych. Korzystałem z tego, że nie urodziłem się w Polsce i w związku z tym mam inną perspektywę w ocenie tych stosunków. Czytelnik książki może bardzo dużo dowiedzieć się z niej o stosunkach polsko-litewskich, polsko-białoruskich i polsko-żydowskich.
Dlaczego podróż w dwudziestolecie zaczyna się, jak pisze pan, od pieca, czyli od Wilna? Czy tylko z sentymentu?
Zaczynam od Wilna ze względu na Piłsudskiego, który pochodził z Litwy, ze znanego rodu Billewiczów. Mam w pamięci obraz, gdy jako gimnazjalista w Wilnie stoję wyprężony w szeregu, a koło mnie przechodzi Piłsudski. Patrzyłem na niego jak na króla. Mój ojciec należał do Polskiej Organizacji Wojskowej i był piłsudczykiem. Józef Piłsudski był więc u nas w domu wielką postacią. Jego legenda już wtedy istniała.
Co znaczyło wówczas być Polakiem urodzonym na Litwie? Jakie było pańskie i pańskiej rodziny poczucie przynależności państwowej?