Polski Kościół - zgodnie z apostolską jeszcze tradycję - utrzymywany jest głównie przez wiernych. Dają w świątyniach na tacę i księżom za posługi religijne, wspomagają zbiórki i fundusze. W wielu parafiach to oni remontują, sprzątają, a nawet strzegą budynków sakralnych. Kościół w coraz większym stopniu korzysta także z publicznych złotówek - wiele takich możliwości stworzył konkordat - a zarazem opinia publiczna bardzo niewiele wie o stanie jego kasy. I tak jak wierni dają na Kościół "co łaska", tak i jego liczne instytucje - mimo apeli niektórych biskupów - o własnych finansach mówią "co łaska". A najczęściej - nic.
Abp Józef Życiński z Lublina, bp Bronisław Dembowski z Włocławka i bp Marian Gołębiewski z Koszalina byli pierwszymi i jedynymi dotąd polskimi hierarchami, którzy coś więcej powiedzieli o finansach swoich diecezji. Kilku innych ujawniło jedynie swoje pensje (prymas Józef Glemp - ok. 1000 zł). Ale choć bp Tadeusz Pieronek, jeszcze jako sekretarz generalny Episkopatu, nawoływał do ujawnienia stanu kościelnych finansów, to większość biskupów woli tylko mówić o pogarszającej się materialnej kondycji Kościoła, miast w konwentach przedstawić ją wiernym i podatnikom.
Bp Marian Gołębiewski, ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski, podał w lutym, że przychody jego diecezji za 1998 r. wyniosły 2,036 mln zł, a wydatki - 1,972 mln zł. Aż 1,148 mln zł kosztowało utrzymanie seminarium, na którego budżet złożyły się m.in.: 412 tys. zł z kasy diecezji, po 50 gr daniny od każdego parafianina, "dziesięcina" potrącana przez pięć lat z pensji wikariuszy, comiesięczne czesne alumnów seminarium w wysokości 100 zł i niewielka pomoc finansowa z Zachodu. W Koszalinie obaj biskupi zarabiają średnio 851 zł, a księża w kurii - 766 zł. Kuria zapewnia im mieszkania i wikt, a biskupom również obsługę. Bp Gołębiewski ma służbowy samochód, a kurialiści korzystają z własnych aut. Dorabiają sobie na etatach w seminarium i w instytucie kształcącym katechetów.
Francuski biskup Hippolite Simon przyznał przed miesiącem, iż jego rodacy na cele kościelne przeznaczają rocznie 5 mld franków. Niemiecki Kościół jest drugim co do wielkości pracodawcą, zatrudniającym 2 mln osób. W Polsce nie ma nawet dostępnych informacji o liczbie kościelnych, organistów, gospodyń na plebaniach czy zarządcach kościelnych cmentarzy.
Każdy biskup jest u siebie panem i każda diecezja ma niezależność finansową (mówi o tym w wywiadzie poniżej ekonom Konferencji Episkopatu Polski ks.