Nie zdarzyło się dotąd, by gdzieś w świecie palono kukły wyobrażające papieża; nie zdarzyło się też, by radzono Janowi Pawłowi II, aby przemawiał do rzesz wiernych zza kuloodpornej szyby. A jednak papież nie odwołał swej podróży do Indii. Nie zamierza też - mimo dyplomatycznych nacisków Zachodu - rozstać się z ideą pielgrzymki "śladami Abrahama", której szlak prowadzić ma przez starożytne miasto Ur w Iraku, co dziś oznacza także spotkanie z Saddamem Husajnem.
Termin papieskiej wizyty w Iraku przesuwa się, ale dyplomacja watykańska robi swoje. Kardynał Achille Silvestrini, odpowiedzialny za kontakty Watykanu z kościołami wschodnimi, potwierdził, że Jan Paweł II uda się w pielgrzymkę do miasta, gdzie wedle tradycji miał urodzić się biblijny Abraham, już wprawdzie nie z początkiem grudnia, jak planowano, ale prawdopodobnie w styczniu przyszłego roku.
- Śladami Abrahama
Czy to znaczy, że mistrzowska w zakulisowej grze dyplomatycznej zagraniczna służba watykańska przekonała papieża, iż nie należy zbytnio antagonizować potężnych stolic polityki światowej - Waszyngtonu i Londynu? To właśnie przede wszystkim politycy państw anglosaskich z dezaprobatą odnieśli się do zgłoszonego jeszcze w czerwcu zamiaru papieskiej wizyty w objętym ekonomicznymi sankcjami Iraku dyktatora Saddama Husajna.
Sankcje są dotkliwe - propaganda iracka bombarduje świat doniesieniami o śmierci głodujących lub chorych dzieci - ale nie wyrastają z żądzy odwetu. Mają pieczęć ONZ i są efektem zwycięstwa antysaddamowskiej koalicji w wojnie nad Zatoką Perską w 1991 r., sprowokowanej przez najazd Iraku na roponośny Kuwejt w sierpniu 1990 r. To awanturnictwo reżimu Saddama ściągnęło na Irak sankcje ekonomiczne, złagodzone zresztą trzy lata temu. Irakowi wolno dziś eksportować ropę naftową na zakup żywności i medykamentów. Ponieważ limit określono w dolarach, a nie w baryłkach, iraccy eksporterzy i tak mają sporą swobodę manewru. Mimo to Saddam domaga się zdjęcia sankcji z Iraku i próbuje różnymi metodami - na przykład zaognianiem kwestii międzynarodowej inspekcji irackiej broni masowego rażenia - wymusić dalsze ustępstwa Zachodu. Konsekwentnie opierają mu się właściwie tylko Amerykanie i Brytyjczycy. Inne państwa - stali członkowie Rady Bezpieczeństwa z Chinami i Rosją na czele - gotowe są iść reżimowi Saddama na rękę.