Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Papierosy Nostalgia

Na pytanie, jak można przeżyć miesiąc za 10 dolarów, Ukraińcy odpowiadają: z nawyku. I dodają, że reform gospodarczych w kraju nie będzie, póki nie zezwolą na nie oligarchowie z otoczenia prezydenta Kuczmy. Wybranego właśnie na drugą kadencję.

Borys przeprasza: znalazł się w kryzysie, więc na kolację będą ziemniaki i chleb. Chleb zresztą też tani nie jest, bochenek kosztuje hrywnę. A Borys otrzymuje miesięcznie 25 hrywni zasiłku dla bezrobotnych. Dostałby więcej, gdyby udowodnił, że stracił pracę z powodu bankructwa firmy. Tymczasem on, trochę dziennikarz, trochę pisarz, pracował w prywatnej agencji reklamowej, ale na czarno, bo właściciel oszczędzał na wysokich podatkach. Zaczęli mu deptać po piętach reketierzy, więc zwinął interes i tak Borys trafił do Trudostrojstwa, czyli dzielnicowego biura dla bezrobotnych w kijowskiej dzielnicy Petriwka. Odstał swoje w kolejce, zanim otrzymał kwestionariusz - dwie strony rubryk zadrukowane maczkiem. Tu powstaje wąskie gardło biura, bo kwestionariusz kryje pułapki i urzędnicy odsyłają petentów do poprawki.

- Nie wolno oficjalnie dorobić nawet hrywny - żali się Borys. Szuka pracy, ale o pracę trudno, brakuje jej dla co czwartego Ukraińca. Proponowano mu posadę strażnika nocnego.

- Jaki ze mnie strażnik - mówi i przeciera okulary minus siedem dioptrii. Żeby dostać coś odpowiedniego, musiałby mieć znajomości albo wręczyć łapówkę. Państwową pracę ma jeszcze żona, inżynier planista. Pensję 230 hrywni, czyli równowartość 47 dolarów, wysoką jak na tutejsze warunki, otrzymuje w dodatku prawie regularnie. Prawie, bo zdarza się miesięczny poślizg. Po co więc narzekać. W innych firmach normalne są trzymiesięczne, albo nawet trzyletnie zaległości. Za gaz, światło, telefon ani za mieszkanie nie płacą, jak większość obywateli. Muszą nakarmić dwoje dzieci i psa.

Jeśli ktoś zarabia 100 hrywni - uchodzi za zamożnego. Bo przeciętna płaca wynosi 60 hrywni, równowartość dwóch kilogramów mięsa na bazarze.

Polityka 50.1999 (2223) z dnia 11.12.1999; Świat; s. 40
Reklama