Archiwum Polityki

Prawybory

Przy stole prezydialnym XI Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność zasiadł Lech Wałęsa, mając po lewicy Jerzego Buzka, a po prawicy Mariana Krzaklewskiego. Pójdzie w kraj obrazek, jak tak siedzą razem. Jedność ponad podziałami - komentowali działacze. Zbiorowym wysiłkiem udało się tę postawę zachować do końca obrad.

Wałęsa zaskoczył delegatów. Spodziewali się kolejnej ostrej reprymendy, a on wprawdzie podtrzymał swe krytyczne sądy na temat uwikłania "S" w politykę, ale się nad tym nie rozwodził. Przyjechał w innym celu - z propozycją potraktowania pierwszej tury wyborów prezydenckich jako prawyborów, które wyłonią wspólnego kandydata środowisk postsolidarnościowych, z Unią Wolności włącznie. Wątpi bowiem, czy tym razem uda się zastosować strategię jedności z wyborów parlamentarnych i znaleźć kogoś, kto już na starcie zyskałby akceptację wszystkich prawicowych nurtów.

O potrzebie trzech, czterech kandydatów, którzy mogliby uaktywnić bierną część elektoratu, były prezydent mówił po raz pierwszy siedem miesięcy temu, podczas hucznie obchodzonych imienin. We właściwym sobie stylu krytykował wtedy pomysł "jednego chuderlawego zawodnika". W jego słowach więcej było destrukcji niż konstrukcji. Teraz wystąpił z ofertą dopracowaną, sformułowaną zwięźle i logicznie, bez słynnych "za, a nawet przeciw". Wszyscy postsolidarnościowi pretendenci "musieliby podpisać i ogłosić porozumienie, że promując swoje programy i reprezentując własne zaplecze, ostrza kampanii nie skierują przeciw sobie, lecz przeciwko kandydatowi lewicy. Po drugie zadeklarują, iż wyłoniony z ich grona w pierwszej turze kandydat uzyska w dalszej batalii pełne i jednoznaczne poparcie pozostałych". "Byłby to tak naprawdę - twierdził Wałęsa - jeden zbiorowy kandydat prawej strony".

Utrzymana w spokojnym tonie propozycja spodobała się wielu delegatom, również tym, którzy do wielbicieli Wałęsy nie należą. Wiadomo było natomiast, że nie przypadnie ona do gustu obecnym liderom "S" z Krzaklewskim na czele. Zaplanowali bowiem, że zjazd podejmie uchwałę całkowicie przeciwstawną. Krzaklewski chciał posłużyć się związkiem do dyscyplinowania ugrupowań skupionych w AWS, aby jednak wyłoniły wspólnego kandydata.

Polityka 51.1999 (2224) z dnia 18.12.1999; Wydarzenia; s. 16
Reklama