Archiwum Polityki

Bierz i pozwól brać

Jest coś w klimacie życia publicznego w Polsce, co bardzo niepokoi. Właściwie nigdy dotąd w czasach Trzeciej Rzeczpospolitej tak wiele osób nie mówiło jednocześnie o tym samym. Chodzi o dość powszechne tolerowanie korupcji, przyzwolenie na prywatę, która ukradkiem staje się normą zachowania różnego szczebla urzędników, działaczy, polityków. Korupcja czy też, szerzej rzecz ujmując, nadużywanie stanowiska państwowego dla osiągania własnych lub grupowych korzyści nie jest zjawiskiem nowym, istnieje w każdym społeczeństwie, u nas nowa jest jednak skala tego zjawiska, zaś przede wszystkim brak wstydu i zażenowania, a nawet swoista bezczelność i chciwość w egzekwowaniu dostępnych profitów.

Kto tu wpuścił Grabka? - pisaliśmy w "Polityce" kilkanaście miesięcy temu, kiedy okazało się, że nagle rząd podjął decyzję o ustanowieniu ceł na żelatynę. Afera ta była przedmiotem wielu dziennikarskich śledztw. Okazało się, że Kazimierza Grabka latami wpuszczali wszyscy. Ofensywny producent nie wybierał partyjnych barw, miał przyjaciół w każdym obozie politycznym. Była szefowa Urzędu Antymonopolowego wspomina, że w sprawie Grabka, z którego żelatynowym monopolem walczyła, telefonowali do niej najbardziej prominentni przedstawiciele największych ugrupowań politycznych. W tę pułapkę wpadł także na początku swego istnienia rząd Jerzego Buzka i właśnie ta afera, nigdy zresztą do końca nie wyjaśniona, podobnie jak wiele innych, zapoczątkowała tracenie cnoty przez układ obecnie rządzący. Grabek stał się wręcz symbolem niejasnych powiązań polityki i biznesu, wykorzystywania władzy publicznej dla prywatnych lub grupowych celów, a więc jego sprawa mieściła się dokładnie w klasycznej definicji korupcji.

Chodzi jednak nie tylko o tę klasyczną korupcję, chodzi o sumę różnych zachowań ludzi sprawujących funkcje publiczne, które sprawiają, że obywatele w szybkim tempie nabierają przekonania, iż Polska - i to na wszystkich szczeblach - jest z nadzwyczajną sprawnością dzielona, a nawet rozszarpana przez partyjne, koleżeńskie i rodzinne układy.

Katalog tych zachowań można dowolnie rozszerzać sięgając do bardzo różnych półek. W ostatnich tygodniach głośna stała się sprawa pani prezes Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, której zakładowa Solidarność zarzuciła zawarcie bardzo niekorzystnej umowy ze spółką Alfa-Wero, w której wysokie funkcje pełniła rodzina tejże pani. Sprawa skończyła się podaniem do dymisji pani prezes, co jest w naszych warunkach zdarzeniem dość wyjątkowym.

Polityka 51.1999 (2224) z dnia 18.12.1999; Kraj; s. 20
Reklama