Archiwum Polityki

Nieznośny ciężar niezależności

O czym marzyli twórcy w PRL, który wciąż przypomina nam data 22 lipca? Oczywiście o  niezależności, która – jak się okazało w wolnej Polsce – nie dla wszystkich jest dobrodziejstwem. Teraz artyści uczą się więc niezależności od niezależności.

Totalność komunizmu zastąpił totalizm konsumpcjonizmu. Najlepsze nazwiska, najbardziej czyste sumienia goszczą na łamach najgorszych pism. Prawdziwa niezależność, jak wtedy, to już tylko milczenie” – napisał niedawno gorzko w „Rzeczpospolitej” Smecz w kontynuacji bardzo osobistego dziennika, który prowadził niegdyś na łamach śp. niezależnej paryskiej „Kultury”.

Niezależność to było kiedyś słowo-fetysz, zarazem kwalifikacja moralna. Niezależne znaczyło lepsze, gdyż nieskażone ideologią, powstające poza zasięgiem cenzury. Jednym z ważniejszych pism podziemnych była „Kultura Niezależna”, której bardzo pożółkłe już egzemplarze leżą jeszcze na najwyższych półkach regałów w niektórych polskich domach. Wydawnictwo, w którym w czasie stanu wojennego (i później) ukazywały się zakazane książki, nazywało się oczywiście Niezależna Oficyna Wydawnicza.

Nie przypadkiem też pierwsze legalne spotkanie twórców tzw. drugiego obiegu w kwietniu 1989 r. nazywało się Niezależne Forum Kultury. Uczestniczyłem w swej dziennikarskiej karierze w wielu naradach ludzi sztuki, ale żadne ani wcześniej, ani później nie było tak radosne jak tamto. Jakby nagle spełniły się marzenia i modły wszystkich naszych wieszczów. W Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego zebrali się wówczas bez mała wszyscy nasi najwięksi twórcy, z Lutosławskim i Kantorem na czele, by ocenić to, co było dotychczas i zakreślić wizje przyszłości.

Państwo ludowe nigdy nie było mecenasem sztuki, mówiono, tylko jej kontrolerem. Wybitne dzieła, których przecież nie zabrakło, powstawały nie dzięki tzw. polityce kulturalnej, ale wbrew, a nawet przeciw niej. Teraz wszystko miało się zmienić. Precz z polityką kulturalną! „Nie ma kultury innej niż niezależna – mówił Jerzy Turowicz, naczelny redaktor „Tygodnika Powszechnego”.

Polityka 30.2004 (2462) z dnia 24.07.2004; Kultura; s. 54
Reklama