Mój najbardziej czarny sen to taki, że naśladuję Leszka Millera: od zwycięstwa do klęski i hańby – wyznał lider Platformy Obywatelskiej podczas Salonu „Polityki” w szczelnie wypełnionym pilskim Domu Kultury.
Poseł Jan Rokita przez bite dwie godziny wiecował w Pile, rzęsiście oklaskiwany. – Jeśli ktoś mówi, że dążenie do radykalnej restrykcyjności prawa w odniesieniu do polityków to populizm, to jestem populistą! Rokita zapowiedział, że gdyby Platforma wygrała wybory i wzięła władzę – w koalicji z Prawem i Sprawiedliwością – będzie forsowała w nowym Sejmie ustawę o sanacji życia publicznego i rozpisanie referendum w sprawie zmiany konstytucji. Chodzi o podniesienie wymagań stawianych władzy publicznej i zaostrzenie odpowiedzialności za ich łamanie.
Sanacja według Rokity – prawnika z wykształcenia – miałaby też polegać na zniesieniu immunitetu poselskiego (– Instytucji głupiej i nikczemnej) i sędziowskiego (– Prowadzi do rozkładu polskiego wymiaru sprawiedliwości) oraz na lustracji majątkowej polityków (– Chcemy tu wprowadzić zasadę domniemania winy). Ale podkreślił, że sanację trzeba zacząć od siebie, od własnego środowiska, a nie od przeciwników politycznych. – W dniu, kiedy wejdziemy do gmachu rządu, kilku biznesmenów będzie musiało z niego wyjść i więcej nie wrócą.
Główna oś podziału w dzisiejszej Polsce ma zdaniem posła Rokity charakter bardziej moralny niż ideologiczny czy cywilizacyjny. – Każda władza padnie pod następną falą skandali korupcyjnych, jeśli nie zdoła odzyskać zaufania społecznego dzięki odbudowie wiarygodności rządzących.