W zamierzeniu artysty marzenia miały być na zdjęciach kolorowe i niczym nieograniczone. Ale Sułek słyszał od dzieci tylko o fryzjerkach, sklepowych, mechanikach i taksówkarzach. Zupełny klops. Zaczął więc zadawać dzieciakom inne pytania. A gdybyś się urodził w innym mieście? Albo w innym kraju? I wtedy się posypało: dziewczyny chciałyby być modelką, bokserką, dżokejką, tancerką rewiową, ewentualnie stylistką włosów. Chłopaki: kosmonautą NASA, piłkarzem albo biznesmenem. A mały Adrian uznał, że zamiast taksiarzem, równie dobrze mógłby być Supermanem.
W trzy miesiące powstało dziesięć zdjęć dziesięciu różnych wcieleń. „Transformacje”. Wisiały w Warszawie, pod Pałacem Kultury, rozpoczęły wędrówkę po Polsce.
Białe
Iza, 16 lat, na zdjęciach jest dżokejką. Kiedyś naprawdę chciała nią być, gdzieś tak mniej więcej od siódmego roku życia, odkąd u ciotki przez okno zobaczyła po sąsiedzku konie. – Najpierw stałam i gapiłam się – opowiada – a potem uprosiłam, żebyśmy poszły z babcią popatrzeć na nie z bliska.
Tydzień później przyjechały do tej stadniny znowu. Pierwsza klacz, Bryza, była wielka, ciepła, miła w dotyku i cierpliwa. Babcia, choć niechętnie, zapłaciła za parę lekcji jazdy, ale potem przestała płacić, bo nie miała z czego. Iza jeździła więc tylko popatrzeć. Aż jej w tej stadninie powiedzieli, że skoro tak ciągle przychodzi, to może jeździć nie płacąc w zamian za pracę przy koniach.
Dwa kolejne lata Iza szczotkowała więc, karmiła, sprzątała stajnie i pomagała opiekować się dzieciakami, które przyjeżdżały na hippoterapię. – Pamiętam Tomusia i Sebka – opowiada. – Tomuś chciał być Batmanem, i był. Latał na koniu. Dla bezpieczeństwa trzymałam go za nogi.